Czy dzisiaj opłaca się pracować za pensję minimalną?

Ten wpis zakłada odejście od sytuacji oszczędnego milionera, a wejście w buty kogoś, kto stoi przed alternatywą – pracować za minimalną,  czy dać sobie spokój. Wynik może Was zaskoczyć.

Przez chwilę wyobraźmy sobie, że właśnie skończyliśmy szkołę/zwolnili nas z etatu. Jedyna propozycja jaką dostajemy, to taka za pensję minimalną. Na dzisiaj – 2209,56 netto za 170 godzin pracy.  Czy warto ją przyjąć, czy lepiej korzystać ze świadczeń, kombinować?

Powiedzmy sobie szczerze. 2210 zł to niewiele, zwłaszcza w mieście i przy dzisiejszych kosztach życia i przy posiadaniu rodziny. Pisałem o tym wiele razy.  Tzn. da się przeżyć, o ile posiadamy własny i tani w utrzymaniu dach nad głową. Ot weźmy, dwie osoby. Małe mieszkanie – 600 zł czynsz + 200 zł opłat = 800 zł. Do tego życiee (jeśli coś dorzuci rodzina, albo wyprodukujemy) – 1000 zł. Na resztę zostanie nam 400 zł z jednej pensji i jeszcze cała druga. A podstawowe potrzeby (dach nad głową, ciepło, pełny brzuch) mamy zaspokojone.

Wynajmując, to już hardcore. W moim mieście studenci płacą za miejsce w pokoju 800 zł. Czyli na jedzenie i całą resztę zostaje 1410 zł.

Niemniej jednak, żeby zarobić te 2210 zł trzeba spędzić w pracy 170 godzin każdego miesiąca, albo 40 godzin/tydzień. Czy można inaczej?

System zasiłków, poza tymi dla dzieci, nie jest wielki. Ale mamy:

  • zasiłek dla bezrobotnych (czasowy), uzależniony od stażu pracy. Gdybym ja, po 20 latach, zwolnił się, dostanę ok. 1300 zł przez 3 miesiące, a potem przez kolejne 3 (lub 9 jeśli mieszkam na obszarze z wysokim bezrobociem) ok. 1000 zł.
  • zasiłek chorobowy – generalnie 80% pensji przez 6 miesięcy,
  • świadczenie rehabilitacyjne (72% pensji przez 3 miesiące i 9 miesięcy 60% pensji),
  • zasiłki z pomocy społecznej. Generalnie dla osób z bez dochodu i majątku (poza własnym mieszkaniem). Maksymalnie (o ile nie jesteśmy trwale niezdolni do pracy) – kilkaset złotych.

I wniosek. System zasiłkowy ma sens, jeśli chcemy zrobić sobie rok-dwa lata przerwy. Wtedy za jakąś część pensji możemy, korzystając z okazji, podleczyć się i nadal otrzymywać przelew z ZUS.  Jak długo może trwać ten gap year? Policzmy.

Najpierw zasiłek chorobowy przez 6 miesięcy.  Potem świadczenie rehabilitacyjne 12 miesięcy. Potem bierzemy 3 miesiące urlopu (trzeba go wcześniej zakumulować), potem znowu 6 miesięcy zasiłku chorobowego, 12 miesięcy rehabilitacyjnego i maksymalnie 12 miesięcy zasiłku dla bezrobotnych. W sumie 6+12+3+6+12+12 = 51 miesięcy = 4,5 roku. Przy czym, w takiej sytuacji jesteśmy narażeni na coraz niższe świadczenia. Załóżmy średnią krajową – ok. 4400 zł netto. Wtedy pierwsze pół roku to ca. 3500 zł, potem przez 3 miesiące 3100 zł,  przez 9 miesięcy 2600 zł,  znowu przez 3 miesiące 4400 zł, następnie 6 miesięcy 3500 zł, 3 miesiące 3100 zł, 9 miesięcy 2600 zł, 3 miesiące 1300 zł i 9 miesięcy 1100 zł. Gdyby ktoś miał minimalną, sprawy wyglądają inaczej. Najpierw 1800 zł (6m), potem 1600 zł (3m), następnie 1300 zł (9m),  znowu 2200 zł (3), i ponownie 1800 zł (6m), 1600 (3m), 1300 (12 m), 1100  (9 m).

Zamiast chodzić do pracy, przez 4,5 roku siedzimy w domu. Przy czym, o ile na początku nie będzie źle  (kwoty wystarczające na przeżycie przy własnym mieszkaniu), to gdy wypłaty spadną do 1300 zł (a nawet poniżej) zrobi się problem. Niemniej jednak dla wielu – nie opłaca się pracować.

 

21 komentarzy do “Czy dzisiaj opłaca się pracować za pensję minimalną?”

  1. Za minimalna nie oplaca sie pracowac. Jesli mieszkamy na wsi dochodzi jeszcze koszt dojazdu pare stowek miesiecznie.Powiedzmy 400.Czyli realnie zarabiamy 1800 na reke.

    1. I dlatego pół wsi siedzi w domu, pracuje na czarno, robi jakieś nierejestrowane usługi,dorabia fuszkami u sąsiada zamiast iść na etat.

      1. Najlepsza opcja? Mieszkanie na wsi i praca zdalna. Teraz praktycznie każdy może podjąć taką pracę wystarczy poszperać po necie i nie trzeba też wielkich umiejętności. Według mnie najlepsze rozwiązanie i ja również do takeigo dążę. Nie jest to dla wszystkich bo niektórzy nie potrafią obejść się bez szumu miasta.

        1. Pracy zdalnej nie podejmie stolarz, elektryk, kierowca itp. bezposredni wykonawcy.A na informatykach swiat sie nie konczy.

          1. Praca zdalna to większa kontrola. Wyobraź sobie informatyka lub nawet korposzczura. Firma nadzoruje każdy jego krok. Musi mieć cały czas włączony komputer i komórkę, to doskonałe narzędzia do lokalizacji. Widać co robi, ogląda, kupuje. Nawet jeśli właśnie siedzi w chacie na szczycie Łysicy.
            Dlatego, wbrew pozorom, te proste zawody gwarantują większą niezależność. Wykonujesz je prostymi narzędziami, nie potrzebujesz elektroniki. Działasz dla lokalnej społeczności.
            Tylko maksymalna niezależność ma sens. Namiastki da się osiągnąć w mieście.

  2. Dla porównania napiszę jak jest w DE bo widzę, że robi się ciekawie>
    Zarabiając jako singiel załóżmy 3000 Euro Brutto co nie jest wygórowaną stawką jeśli ma się studia albo jakiś fach to na rękę dostaniemy około 2000 Euro Netto. Jeśli pójdziemy na chorobowe to 6 tygodni płaci nam pracodawca a powyżej płaci tzw. Kasa Chorych. (w tym wypadku 80% wynagrodzenia). I tu juz można ciągnąć swoje zwolnienie dowoli, ale trzeba mieć godnego polecenia lekarza który będzie nam te zwolnienia wystawiał lub być chorym tak na poważnie (wypadek w pracy itp).

    Druga opcja to zwolnienie przez pracodawcę>
    Jeśli zostanie się zwolnionym a w danej firmie pracuje się ponad rok to przysługuję prawo do zasiłku dla bezrobotnych w wysokości 67 % wynagrodzenia (liczone w premiami i wszystkimi dodatkami z całego roku). I taki oto człowiek dostaje na bezrobociu mniej wiecej 1200 Euro na rękę co jak na Niemcy jest spoko kwotą. Jeśli nie prowadzi się hulaszczego trybu życia to spokojnie z tej kwoty można nawet jeszcze odkładać. Oczywiście nie ma szans jeśli ktoś mieszka w dużym domu lub mieszkaniu sam ale to już każdy musi wiedzieć jakie wybory w swoim życiu podejmuje.

    Przykład z podwórka. Znajoma pracowała i firmę zamknęli bo kryzys. Poszła na bezrobocie i dostawała 1100 Euro na rękę. Opłacała za to mieszkanie ze współlokatorem, jedzenie, rozrywkę i wycieczki 3 razy do roku oraz odłożyła z tego jeszcze coś tam (suma niewielka ale zawsze coś). Przysługiwało jej prawo do siedzenia w domu na dupie przez cały rok ale że jest ambitna to szukała pracy z swoim fachu. No i znalazła parę miesięcy później za niewiele więcej niż minimalna ale poszła spróbować. Dostała niewiele więcej na rękę ale praca była w porządku. Po jakimś czasie stwierdziła, że zrobiła błąd i mogła wykorzystać zasiłek do samego końca. Zamieniła 160 godzin życia w miesiącu na jakieś 100/150 Euro więcej niż jak dostawała na zasiłku. Żaden interes opowiadała potem.

    Także stwierdzam nie opłaca się podejmować pracy bezpośrednio po zwolnieniu. A że luka w CV? No cóż zawsze można rozpocząć coś swojego, ale obecnie rynek pracy w DE ma taką zapaść że biorą nawet do pracy na kasie ludzi wyglądających na recydywistów z dożywociem. Także…

    1. U nas zasiłek nie jest zależny od ostatniej pensji. Więc zyskuje ten bliżej minimalnej. Z kolei chorobowe już tak. Podobnie rehabilitacja.
      Jeśli zarabiasz mało, przejmować się luką w CV nie ma co. Zawsze wytłumaczysz się stanem zdrowia i niechęcią do naciągania pracodawcy.
      W Polsce nadal opłaca się robota na czarno. Za naszą zachodnią granicą chyba zdecydowanie mniej popularne rozwiązanie.

        1. Tak, tylko Ty piszesz o legalnych firmach. Coraz więcej będzie działalności (i formalnie prawo na to pozwala) typu – my ze szwagrem i siostrzeńcami. 6 nierejestrowanych działalności, rachunek wystawią na zmianę. Albo firma działa w styczniu, czerwcu, grudniu – wtedy wystawia faktury. Robota toczy się cały rok.
          Może to kwestia bańki, ale patrzę jak ludzie reagują na drożyznę i skurczenie się budżetów domowych. Głównie dorabiając. Po max. pół etatu, a często kilka godzin.
          Obecna polityka zdzierczo-fiskalna doprowadza do stanu, w którym coraz mniej opłaca się legalnie pracować, bo praca opodatkowana (oskładkowana, odaninowana) jest najwyżej. Znacznie lepiej funkcjonować sobie gdzieś na obrzeżach systemu. Wtedy i socjale wpadną, i na kombinowanie jest czas, i na chleb da się dorywczo dorobić. Ew. wyjazd za granicę na mini-jobs. Im lepszy kurs euro, tym bardziej opłacalne.
          W mojej branży da się złapać mini-etacik (zleconko) z pensją 50 zł/h przez 8h w tygodniu (jeden dzień). To w praktyce 1600 zł (prawie pensja minimalna) a do roboty idziesz jeden dzień w tygodniu. Alternatywą jest zapieprz przez kwartał po 12h/dziennie, a potem odpoczynek.

          1. O tych „firmach bez zgłoszenia” powstanie niedługo wpis.

          2. …taki „etacik” to marzenie,ale dostepny tylko dla:
            -wyspecjalizowanych pracownikow
            -przydatnych korporacjom
            -posiadajacych stale lacze net i komp o odpowiednich parametrach plus inne urzadzenia typu skaner itp. (co jest normalne dla Ciebie, dla mnie i w miastach,ale calkiem nienormalne w srodowisku wiejskim i na prownicji)

          3. Ale stolarz też może tak pracować i mechanik. Po prostu przyjmują niewiele roboty. Nawet nie muszą mieć formalnie działalności, jeśli zarobią poniżej połowy minimalnej.
            Nie mówię już o pracy w rolnictwie.
            To nie jest oczywiście etat lecz zlecenie. I niestety, trzeba pojawiać się fizycznie na 8 godzin.

          4. Ostatnio z dg robi sie cyrk.Za Wilczka zglaszalo sie wszstkich zatrudnionych na jednym papierze (nawet bodaj 15 osob) i od tego placilo sie ZUS(sam to wypelnialem bez ksiegowej).Krotko, prosto i bez pierdolenia. Teraz za jednego musisz zglaszac 3 czy 4 papiery.Po co?Nie wiem,moze wie moja ksiegowa.

  3. 13.02: stolarz i mechanik od lat tak robia i ani im w glowie zglaszac to gdziekolwiek ,zeby im lupneli ZUS i podatek 😉
    Ale jak robisz tak dla korpo musisz dac fakture i zaplacic jakis podatek.
    Dlatego coraz bardziej jestem za Kostaryka (w drugim temacie), nawet gadalem z siostra,czy przyjmie wieksza gotowke na swoje konto w USA (coby miec na start),ale nie zgodzila sie jako praworzadna uczciwa osoba (chcialem troche ulzyc jednemu bankowi bo ma za duzo gotowki,oczywiscie w sposob odpowiedni a nie na tzw.rympal) 😀
    I siedze dalej tu.Moze i dobrze 🙂 bo bysmy nie gadali.

    1. …ja tez z zasady i wychowania jestem uczciwy i praworzadny jak moja siostta, ale jak widze co chca nam zrobic to mnie lapie wkurw 🙂 Bo jak sie mozna nie wkurwic jak widzsz,ze chca Ci zabrac w swietle „prawa” caly dorobek zycia?Wtedy pieprzyc takie prawa i wyjechac tam (albo znalezc sposob na ominiecie) gdzie te prawa nie dzialaja.Bo najwazniejsze jest nasze wpojone prawo naturalne a nie jakies gowno odgornie wprowadzone.

  4. https://www.prepperforums.net/threads/where-to-begin-as-a-new-prepper.14970/
    Amerykanscy survivaisci doradzaja dla pczatkujacych:
    -miec zywnosc w konserwach i nie psujacych sie opakowaniach (u nas kasze,ryz) na 3-6 miesiecy
    =miec zapas wody okolo 1,5m3
    -miec amumicje w duzej ilosci (najlepiej pasujaca kazdej broni ale to moze byc trudno bo rozne kalibry)
    -i dokup wiecej amunicji 😀 bo jak nie obronisz swoich zapasow i domu to zadne zapasy ci nie pomoga.
    Problem w tym,ze w PL nie mozna miec broni . LEGALNIE.Sami
    wiecie co z tego wynika 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *