Myślałem, że politycy niczym nie zaskoczą. A tu taka niespodzianka:link. Co o tym sądzicie?
Dla mnie to pomysł dla finansowych analfabetów i nie bardzo wiem na co liczy jego autor. Punktem wyjścia były dane, że Polacy trzymają w domu 200 mld zł. Tylko, że skoro ktoś nie pójdzie i nie wpłaci tych pieniędzy do banku (co jest działaniem prostym, bo można założyć konto na każdej poczcie), to ma jakieś wyraźne powody:
- Nie ufa bankom ani państwu (bo są przecież banki państwowe również z nazwy),
- Pieniądze zdobył nielegalnie.
- Po prostu chce trzymać gotówkę pod ręką.
Czy ktoś taki kupi obligacje? Oczywiście, że nie. Zakup obligacji jest jeszcze bardziej skomplikowany niż wpłata na konto, a ujawniając nielegalną kasę, nikt nie przekaże jej państwu. To chyba jasne – niestety nie dla autorów tego planu.
I coś jeszcze? Czy ktoś odrobinę myślący wpłaci kasę na 50-100 lat (a o takim okresie się mówi) bez oprocentowania, licząc na wygraną miliona w loterii? Nie lubię mocnych słów – musiałby być kretynem, albo uzyskać obietnicę państwa na następujący deal – ty ujawniasz nieujawnioną kasę, my cię nie ścigamy, a w zamian nie płacimy odsetek. Tylko w takim przypadku państwo staje się wspólnikiem w praniu brudnych pieniędzy, mogą one pochodzić z handlu narkotykami, prostytucji a państwo je legalizuje.
Ale wróćmy do optymistycznej wersji – ktoś w MF ma nas za idiotów. Wyobraźmy sobie, że trzymam w domu 20 tys. zł. Mogę spokojnie uzyskać z tego dochód – 3% rocznie z odsetek, czyli 600 zł, co oznacza 200 kuponów w Lotto rocznie i możliwość zagrania w kumulacji na np. 20 mln zł. Czy warto uczestniczyć w loterii, z wygraną milion złotych (co milionowy los wygrywa). Przypomnijmy w Lotto szansą 1 na 14 mln ma losy po 3 zł, tutaj mówi się o 1 na 1 mln, ale losy po 100 zł.