Najtańszy sposób na pyszną kawę.

W Polsce powoli wraca moda na kuchenne rytuały. Jednym z nich jest poranne picie kawy. Czy to w pracy czy w domu, wielu z nas nie wyobraża sobie dnia bez małej czarnej. W zapomnienie odchodzi popularna „plujka”. Nie wszyscy mają to szczęście, że pracodawca zapewnia im dostęp do służbowego ekspresu. Co wtedy? A w domu?

Generalnie najdroższą alternatywą będzie wspólny zakup ekspresu automatycznego. Poniesiemy koszt kilku tysięcy złotych (przy kilku osobach i gościach urządzenie za 1000 zł raczej się nie sprawdzi). Dla wielu z nas taki zakup, poza ceną, ma jeszcze jedną wadę. Wymaga zrzutki. A co jeśli jeden z członków zespołu zmieni firmę? Jak to rozliczyć? Kto będzie czyścił? Czy wszyscy lubią tę samą kawę? W domu – będzie dobrze, ale drogo (koszt jednej kawy podwyższy znacząco niewielka liczba użyć miesięcznie).

Dlatego drugim wyjściem wydaje się zakup ekspresu kapsułkowego. Każdy kupuje swoje kapsułki i pije własną kawę. Czyszczenie nie stanowi problemu – po prostu wyrzucamy zużytą kapsułę. Wada jest jedna, i to poważna – cena. Miesięcznie osoba pijąca w pracy tylko pojedynczą kawę wyda od ok. 30 do 50 zł. To ok. 4 razy więcej niż na zwykłą kawę. W domu, przy kilku osobach wychodzi to jeszcze drożej.

Ekspres tzw. manualny, również rzadko kiedy wchodzi w grę. Po każdej filiżance trzeba myć zespół zaparzający. Kto ma na to czas? Nie da się także przygotować wielu filiżanek na raz. W zasadzie są dobre do domu, aczkolwiek rano – hałasem (pomijam najdroższe modele) mogą obudzić połowę budynku.

A co z ekspresami przelewowymi? Mają zasadniczą zaletę – robią dużo kawy na raz. Nie są też drogie (kilkaset złotych). Ale wszystko niweczy jedna wada – kawa w ten sposób przyrządzana jest gorsza w smaku (przez ciągłe podgrzewanie) i niezdrowa – zawiera najwięcej kwasów szkodliwych dla żołądka. W domu również się nie sprawdzą – nie ma sensu ich mycie po 1-2 kawach – stają się kurzołapami.

Co pozostaje? Tzw. alternatywy czyli frenchpress, drip, aeropress itp. Są tanie (od kilkudziesięciu do ok. 150 zł), czyli kosztują znacznie mniej niż najtańszy przelewowiec. Przy dobraniu odpowiedniej wielkości, da się w nich zaparzyć wiele kaw na raz (wyjątek stanowi aeropress). Napój przygotowujemy szybko, nie ma wiele kłopotliwego mycia. Ja do jednej z moich prac, gdzie jestem 2 dni w tygodniu, kupiłem frenchpress – kosztował mnie 50 zł, a ma jedną przewagę na dripem (którego używam w domu na wsi) – da się w nim doskonale spienić mleko. Do dripa czy aeropresu wystarczy spieniacz ręczny na baterie (za 15 zł). Oczywiście nie osiągniemy efektu jak przy super-manualu za kilka tysięcy, ale będzie wystarczająco dobrze i tanio.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *