Odpowiedź na tytułowe pytanie brzmi – to zależy. Od czego?
Po pierwsze – czy potrafimy prawidłowo oszacować koszty. Nawet najlepsi zawodowi kosztorysanci mają problem z precyzyjnym określeniem kosztów remontu. Dzieje się tak dlatego, ponieważ wiele miejsc pozostaje zakrytych. Instalacje, wylewki, a do tego różnego rodzaju patenty. Coś co na powierzchni wygląda świetnie może kryć różne miny. Ich usunięcie może czynić inwestycje nieopłacalną.
Po drugie – ile prac wykonamy samodzielnie. Własna praca to czysty zysk. Czy potrafimy cokolwiek sami naprawić? Położyć płytki? Zamontować nowe drzwi? Ułożyć panele? Jeśli tak – zaoszczędzimy.
Po trzecie – czy mamy czas. Wszystkie remonty wymagają czasu, zarówno w znaczeniu logistycznym, jak i technologicznym. Czy sprostamy tym wymaganiom?
Po czwarte – czy dysponujemy finansami. Takie mieszkania wykańcza się zazwyczaj za gotówkę. Czy zwyczajnie nas na to stać.
Po piąte i najważniejsze – czy zrobiliśmy sensowną kalkulację. Przyjmuje się, że wykończenie m2 mieszkania w sensownym standardzie to ok. 1000 zł. Jeśli będziemy pracować samodzielnie, urwiemy może połowę tej kwoty. Poważny remont będzie prawdopodobnie minimum 50% droższy. I pamiętajmy o jednym – agent nieruchomości często określi mieszkanie nadające się do sporego remontu mianem – „do odświeżenia”.