Amerykański sen to pojęcie mające oparcie w legendarnym bogactwie mieszkańców USA. Czy ma on potwierdzenie w faktach?
Nie. Zgodnie z badaniami konsumenckimi Google.com, tylko 38% Amerykanów posiada przynajmniej 1000 dolarów oszczędności. Ponieważ oszczędności są zależne od wieku (im starszy tym oszczędniejszy), kwoty 10.000 USD nie odłożyło 90% osób w wieku 35-54 lata. A mówimy o najpotężniejszym mocarstwie świata i największej gospodarce globu.
Na czym polega błąd? Problem nie leży w zarobkach, lecz oszczędzaniu, których współczynnik stale spada (ok. 2,5% dochodów przeznaczanych jest na oszczędności). Bez oszczędności nie ma inwestycji, lub trzeba się zapożyczać. Amerykanie, jako państwo i obywatele, są najbardziej zadłużeni w swojej historii.
Dlaczego tak się dzieje? Winne są ogromne wydatki. USA mają negatywny bilans handlowy (tzn. więcej sprowadzają niż sprzedają) z ponad 100 krajami. Ideą demokratów był od wielu dekad paradygmat keynesizmu – wydatki napędzają rozwój. W zasadzie to prawda, tylko, że dotyczy to kredytów na inwestycje. Długi na dobra konsumpcyjne trzeba kiedyś spłacić. Gabinet Obamy o tym nie pamięta.
Czego można się nauczyć z tej lekcji ekonomii? Warto oszczędzać, a kredytem posiłkować się tylko jeśli zaciągamy go w rozsądnych rozmiarach, i wyłącznie na inwestycje (ewentualnie zakup nieruchomości).