W ciągu ostatnich dwudziestu lat odsetek studentów wzrósł gwałtownie. Kiedyś studiowało 3% potem 20% a obecnie około 50% dwudziestolatków.
Jednocześnie niewielu z nich (a także ich rodziców) zastanawia się czy studia te (często płatne) mają jakikolwiek sens. Wybór na zasadzie – skoro na medycynę i tak się nie dostanę, na biologię mnie nie przyjęli, to pójdę na filologię ukraińską – to najgorsza decyzja z możliwych.
Nadprodukcja absolwentów na kierunkach humanistycznych (politologia, kulturoznawstwo itp.) spowodowana niewielkim kosztem prowadzenia zajęć (głównie pomieszczenia i prowadzący) ma jeden poważny skutek – bezrobocie przyszłych magistrów, lub ich praca poniżej kwalifikacji. To również niskie pensje, tych którym udało się znaleźć zatrudnienie.
Jaki jest koszt. Spróbowałem to policzyć.
Po pierwsze – niezarobione pieniądze. Załóżmy nawet, że kończąc liceum, przez 5 lat dostaje się pensję minimalną (co nie jest prawdą) – 1300 zł x 60 miesięcy – 78.000 zł. Jeżeli dziewczyna zamiast studiować, zostanie np. fryzjerką, a chłopak budowlańcem to może zarobić sporo więcej.
Po drugie – doświadczenie. W wieku dwudziestu kilku lat, pracujący zaraz po szkole ma już 5 lat stażu pracy i najważniejsze – umiejętności konkretnie wyceniane przez rynek. Absolwent ma dyplom w kieszeni i przed nim albo dalsza nauka albo zdobywanie pozycji od zera. Doświadczenie = wyższa pensja. Doświadczony pracownik zarobi z pewnością 500-600 zł więcej, niż pensja minimalna. Przez kolejne 5 lat da to: 500 x 60 =30.000 zł
Po trzecie – koszty studiów. Rok studiów humanistycznych kosztuje 4000 zł. Przez 5 lat zapłacimy 20.000 zł. Dobry kurs zawodowy może być bezpłatny (środki UE) lub znacznie tańszy (3000-5000 zł).
Zatem różnica między wyborem konkretnego zawodu bez studiów i nieprzemyślanym kierunkiem na uczelni to nawet 128.000 zł. Wystarczy na małe mieszkanie na start (poza największymi miastami).
A wystarczy rozważyć model szwajcarski. Idę do pracy. Jeśli mnie interesuje, dokształcam się i wybieram na uniwersytet. Wtedy nie będą to pieniądze wyrzucone w błoto.