Kiedy zamawiać wczasy? Dwa słowa o moich przyszłorocznych wakacjach.

We wpisie o oszczędzaniu na wakacje poruszyłem temat długoterminowego planowania. Aby być wiernym temu co głoszę, jak co roku przystąpiłem do rezerwacji noclegów na kolejny urlop, korzystając z popularnego serwisu. I w ten sposób przekonałem się, że duża grupa osób postępuje podobnie. Czy wiecie jaki procent apartamentów był już wynajęty? 50%. Tak, dobrze słyszeliście, na początku września połowa miejsc noclegowych na urlop 2017 jest już zajęta. Dlatego warto się spieszyć.

No dobrze, ale dlaczego milioner zamiast korzystać z wczasów all inculsive wynajmuje apartament wakacyjny?  Powód jest prosty. Bo jestem oszczędnym milionerem, nie lubię wyrzucać pieniędzy. Ważne jest dla mnie miejsce, przestrzeń, przyroda, zachody słońca, szum fal i odległość od morza.  Nie lubię płacić za złocone klamki, marmurowe korytarze i baseny (po co mi basen, który mam niedaleko od domu, skoro jadę nad morze). W ten sposób oszczędzam sporo pieniędzy. No i apartament jest takim złotym środkiem pomiędzy wygodą (hotel), a ceną (namiot), swobodnie mieści moją sporą rodzinę (zazwyczaj 2-3 pokoje, kuchnia, łazienka o powierzchni 50-80 m2), pozwala na rezygnację z restauracji i może mieć klimatyzację. Ile zatem oszczędzam?

Gdybym pojechał w to samo miejsce (Chorwacja) do hotelu to wydałbym pewnie ok. 12-15.000 zł. 15 tys. za tydzień urlopu? Jeszcze nie zwariowałem.  Gdybym wybrał namiot to koszt wyniósłby 4200 zł w tym  dojazd 1200 zł, nocleg 1000 zł (pod warunkiem, że kemping rodzinny, a nie sieciowy, bo wtedy to i 3000 zł), jedzenie i atrakcje 2000 zł (jedzenie w Chorwacji to straszna drożyzna, ceny 3 razy większe niż w Polsce). A w apartamencie? Dojazd kosztuje tyle samo, jedzenie także, nocleg będzie prawie dwa razy droższy (1800 zł), ale i tak zamknę się w 5000 zł.  Czy wygoda hotelu warta jest 10.000 zł? Nie sądzę.

A jedzenie? Zakupy robimy na miejscu (jak już pisałem drogo, widziałem Niemców, którzy wieźli swoją wodę w zgrzewkach), omijamy restaurację (porcja owoców morza na kolację 120-150 zł), gotujemy z miejscowych półproduktów (np. mięso przygotowane w taki sposób jak nasze porcje na grilla z Biedronki), sporo pochłaniamy owoców (8 zł za kilogram brzoskwiń to okazja), lubimy sery i jogurty. Gdyby było inaczej, obiad w  restauracji dla naszej piątki, kosztowałby minimum 300 zł (i to pod warunkiem, że wybralibyśmy tylko pizzę i sok). Normalny dwudaniowy byłby już prawie 2 razy droższy (500 zł). Ale nawet wtedy na wyjazd wydalibyśmy 8000 zł. Do cen z hotelu jeszcze daleko.

2 komentarze do “Kiedy zamawiać wczasy? Dwa słowa o moich przyszłorocznych wakacjach.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *