Poza wersją soft przygotowałem też wariant hard. Postaram się zmieścić w 300 zł. Jak to policzę?
Życie. 50 zł powinno mi wystarczyć, o ile kupować będę drobiazgi a większość żywności wyprodukuję.
Opłaty. Nie zapłacę prawie nic. Wodę pozyskam z deszczówki, a umyję się pod prysznicem solarnym. Prądu zużyję tyle co do lodówki i ładowarki telefonu (20 zł), gazu wcale (gotować będę nad paleniskiem), podatek muszę wliczyć (15 zł), podobnie jak śmieci (14 zł), za telefon mogę dać 3 zł (Virgin). Czyli łączny koszt opłat zawrze się w 52 zł.
Dojazd. Bezkompromisowy rower – 0 zł.
Wydatki pozostałe w tym ubranie. Maksymalnie 40 zł.
Miesięczny koszt zamknie się suma 142 zł. Do 300 zł pozostaje mi 158 zł rezerwy.
Trzymam kciuki. Muszę kiedyś spróbować podobnego wyzwania.
P.s. wychodzi, że z 300 pln możesz połowę zaoszczędzić 😉
Dzięki. Zobaczymy, jak to będzie z tymi oszczędnościami. Nie chcę chwalić dnia przed zachodem słońca. W tak małym budżecie najdrobniejszy nieprzewidziany wydatek może wywrócić wszystko do góry nogami.
„Życie. 50 zł powinno mi wystarczyć, o ile kupować będę drobiazgi a większość żywności wyprodukuję.”
🙂
kto bogatemu zabroni żyć skromnie 🙂
A poważnie, trzymam kciuki. Udowadniasz (celowo ekstremalnie), że większość wydatków to nie potrzeby a zachcianki.
Dzięki za wsparcie. Chodzi głównie o to, żeby poznać własne granice.