Absurdy emisyjności budynków. Jak je obejść?

Dzisiaj, jak obiecałem Janowi, przedstawię pomysł na oszwabienie unijnego systemu oceny charakterystyki energetycznej, wprowadzonego już dawno, ale podniesionego do rangi użytecznej dyrektywą budynkową. Jeszcze nie dawno świadectwo nie miało kompletnie żadnego znaczenia – po prostu miało być i już. Teraz dyrektywa budynkowa zmienia obraz gry. Porozmawiałem ze znajomym audytorem i wnioski mam mało budujące. Powiedzmy sobie szczerze, system ten bazuje na sztucznych wskaźnikach, możliwych do zmiany w dowolnym momencie, więc bez związku z rzeczywistością.  

A oto jego  elementy składowe: Świadectwa charakterystyki energetycznej, różne pojęcia energii, zupełnie arbitralne współczynniki.

 Świadectwo charakterystyki energetycznej. Zawiera podane liczbowo  -w KWh/(m2 x rok) zapotrzebowanie budynku na energię końcową, pierwotną i użytkową.  Co one znaczą?

Użytkowa, to dostarczona do ogrzewania budynku, wentylacji i cwu.

Końcowa to użytkowa/sprawność źródła ciepła. 

Przełóżmy to na liczby. Mój dom ma 120 m2. Zużywam rocznie (załóżmy, że obliczenia zgadzają się z rzeczywistością) 20.000 KWh, a więc użytkowa wynosi 166 KWh/(m2xrok). I tu pierwszy zonk. Energia obliczeniowa może kompletnie nie przystawać do rzeczywistej. Może kąpie się na siłowni, a w domu raz w tygodniu? Albo grzeję nie do oficjalnych 20 st. C, a 15? Bez znaczenia. Liczy się norma. Tak pojawia się pierwsza skaza.

Idźmy dalej przez obliczenia. Ponieważ mam stary piec gazowy, o sprawności 85% energia końcowa wynosi 195 KWh/(m2 x rok), albowiem  166/0,85 daje taki właśnie wynik. Nadążacie?

Teraz pozostaje obliczyć energię pierwotną, tę od której zależy klasa energetyczna, tak ważna dla UE.  I zaczynają się prawdziwe jaja. Ponieważ biurokraci wymyślili sobie mnożniki, zupełnie arbitralne wskaźniki, przeliczające energię końcową na pierwotną ponieważ:

 Energia pierwotna = energia końcowa x współczynnik wynikający ze sposobu ogrzewania. I tak:

– prąd ma – 2,5,

– ciepło systemowe z węgla – 1,3,

– ciepło systemowe z gazu – 1,2,

– ciepło systemowe z kogeneracji z węgla lub gazu 0,8,

– ciepło systemowe z biomasy  lub biogazu – 0,15,

– olej opałowy, gaz, węgiel  własna kotłownia– 1,1,

– własna fotowoltaika, solary, wiatrak, geotermia –  0,0,

–  własna biomasa – 0,2,

– własny biogaz 0,5. 

Jak widzicie wartości dobrano dowolnie. No bo niby dlaczego ciepło systemowe z biomasy nie różni się od tego z biogazu (0,15) , a już w domu jest 2,5 razy lepsze (0,2 wobec 0,5)? Dlaczego węgiel w piecu ma 1,1, a przetworzony w elektrowni na prąd 2,5? Dlaczego grzejnik elektryczny okaże się tragiczny (x 2,5), a piec węglowy lepszy (1,1)? Któż to wie. Zauważam jedno, w tyłek dostaną mieszkańcy bloków w miastach. W moim „mieszkaniu w górach” świadectwo pokazywało energię końcową 225 KWh/(m2 x rok), a pierwotną 561 KWh (m2 x rok), a był to stary blok z 1969 r. ocieplony 5 cm styropianu.

I te 561 pokazuje skalę upadku. Niewątpliwie G. Najgorsze 15%. A gdybym, jak wszyscy w okolicy używał kopciucha? Wyszłoby lepiej. Zamiast 225 miałbym wprawdzie 275 (sprawność), ale przy współczynniku 1,1 dla węgla wyjdzie mi 302, a nie 561. I już przez pewien czas nic nie muszę zmienić. Ekologia dostała w skórę. Lepiej kopcić w uzdrowisku. Kogoś, kto to wymyślił, należałoby wybatożyć. Ale, zamiast narzekać, spróbujmy coś zmienić. Tanim kosztem. Ba, pompa ciepła (COP 3,5) zasilana z sieci, wyjdzie nam na poziomie węgla. Gdybym zamienił grzejniki elektryczne na dwa klimatyzatory, miałbym sprawność 350%, a 2,5 mnożnik prądu. Wyszłoby prawie jak węglem.

Ale dość marudzenia. Spróbujmy zhakować system. Poniżej kilka sposobów. Pomijam te oczywiste, które system chce wymusić – jak ocieplenie. Zostawiam same kombinacje.

Sposób 1.Montujemy kominek z płaszczem wodnym. Nie osiągnie on sprawności gazu (104%), a ledwie 85% lecz wynik nadal wyjdzie lepszy. W moim domu energia użytkowa wynosi 195. Po zastosowaniu drewna, mnożąc przez biomasę w domu 0,2 robimy hokus-pokus i dostajemy 39 energii pierwotnej. Rozbijamy bank. Powiem więcej, dalej możemy grzać gazem, piec odłączyć na chwilę, a kominek niech stoi. Nikt tego nie sprawdza (na razie).

Sposób 2. Kupujemy piec na pellety. Podobna sytuacja – palimy biomasą i drastycznie polepszamy parametry całego domu, a koszt będzie niewielki.

Sposób 3. Dajemy w łapę audytorowi, żeby wpisał niesprawdzalne lub trudno sprawdzalne dane – (np. ocieplenie w pustkę pomiędzy warstwami). Kompletnie nielegalne, ale wiele osób tak zrobi, bo najtaniej. Dlaczego? Ponieważ władza nie będzie w stanie sprawdzić takiej liczby budynków. Wpisanie 10 cm warstwy nie pozwoli na spektakularne zyski (może z 250 zrobi się 200), ale uciekniemy spod noża, konieczności termomodernizacji na już.

Sposób 4. Rozkładamy na poddaszu warstwę styropianu, rozpinamy wełnę między krokwie, przyklejamy ocieplenie pod sufitem piwnicy. Każda z tych metod pozwoli urwać kilkadziesiąt procent wskaźnika i uciec od termomodernizacji przez kilkanaście lat. Koszt – niewielki 40-60 zł na m2.

Sposób 5. Montujemy solary do cwu. Jak już wiecie składowym elementem obliczeń energii użytkowej jest ciepła woda. W moim górskim mieszkaniu stanowiła 22% całego zużycia. Wymiana źródła na ekologiczne (słońce ma mnożnik 0,0) pozwoli na obniżenie łącznego wyniku o 20%. A koszt? Kilka tysięcy złotych.

Jak widzicie, najlepsze wyniki osiągnie się na wsi lub własnym domu. Tylko tam użyjemy drewna (biomasy), tylko tam postawimy FV czy mini-wiatrak, ocieplimy bezkarnie sufit, podłogę i ściany. W domu wymaga to większego remontu. No i nadziejemy się na największy problem – źródło ciepła. Co zatem robić w bloku czy kamienicy?

Sposób 1. W starym piecu kaflowym, deklarujmy palenie drewnem, a nie węglem, czy prądem. Zredukujemy w ten sposób energię pierwotną z kosmicznych wartości x 2,5 (prąd), x1,1 (węgiel) do 0,2 (biomasa). Praktycznie nic nie robiąc.

Sposób 2. Postawmy sobie kominek z płaszczem, o ile system nam pozwoli (przewody dymowe, spółdzielnia, wspólnota). Podobnie jak w innych przypadkach. Gaz jest wygodny, biomasa – opłacalna.

Sposób 3. Zmuszajmy miejscowe ciepłownie, aby wykorzystywały kogenerację zamiast wyłącznie wytwarzania ciepła. Ponownie zyskamy sporo. Z 1,2-1,3 zrobi nam się mnożnik 0,8. Zyskamy ok. 1/3 wskaźnika. W moim mieście jedna z ciepłowni sieciowych przechodzi na biomasę (0,15). Zmusiły ich do tego opłaty za emisję CO2. Tym sposobem stare bloki staną się …. ekologiczne, co nie znaczy, że tanie w eksploatacji (inwestycja musi się zwrócić).

Sposób 4. Namówmy wspólnotę na zamianę kotła gazowego na biomasowy. Wyższa szkoła jazdy, ale w starej kamienicy może się opłacać. Nasze wskaźniki zejdą z 1,1 na 0,2.

I tym sposobem zbliżamy się do końca. Generalnie celem było pokazanie, jak głupi jest planowany i obecny system. Dodatkowo władza może go dowolnie zmienić. Dziś gaz ma 1,1 a prąd 2,5, a za chwilę będzie odwrotnie i co nam zrobicie. Wczoraj zakazywali kominków, dzisiaj są ekologiczne. Dlatego starałem się pisać o metodach „hakerskich” a nie takich „oficjalnych” tj. ociepleniu, montażu FV, czy pompy ciepła. Nie chodzi o to, aby wydać kilkadziesiąt tysięcy, lecz osiągnąć efekt (często znacznie lepszy) za kilka max. kilkanaście.

W ostatnim akordzie pokazuję absurd nad absurdami.

Nowy blok, zwany też apartamentowcem ma wskaźnik energii końcowej na poziomie 52 KWh/(m2 x rok), ale zasila go ciepło systemowe z gazu (moje miasto). Co się dzieje? 52 x 1,1 = 57. To diablo wyśrubowana wartość.

Z drugiej strony mamy stary blok, ot taki jak mój w górach. 7 cm styropianu na ścianie to całe ocieplenie. Wskaźnik energii końcowej wynosi ca. 225 KWh (m2 x rok). Ludzie zamiast prądem (jak ja), grzeją jednak piecykiem na pellet, więc mogą zastosować mnożnik dla biomasy. I 225 x 0,2 = 45. Lepiej niż w nowym apartamentowcu. Tak samo wyjdzie stary, docieplony standardem sprzed 20 lat dom -kostka. Wyprzedzi nowy dom jednorodzinny na gaz. Jeszcze raz. Będą działy się cuda. Zobaczycie.

37 komentarzy do “Absurdy emisyjności budynków. Jak je obejść?”

  1. Pomysly bardzo dobre, ale:
    DLACZEGO W OGOLE MAMY MIEC TAKIE PROBLEMY?

    Dlatego glosuje na Konfe do Brukseli, a konkretnie na Ewe Zajaczkowska-Hernik, ktora chce wypieprzyc te debilizmy do kosza gdzie ich miejsce, i bardzo slusznie.Razem z dyrektywa budynkowa w koszu beda jeszcze zakaz aut spalinowych i inne niedawno wymyslone w chorych lbach brukselskich biurokratow rodem z „Rok 1984” albo „Park zwierzecy”.

    1. Konfa sprowadzi zupełnie inne problemy, wcale nie mniejsze. Jej przywódcy, to w większości śmieszne figury na poziomie Tik-Toka. Bosak – gość uczciwie pracował raz – jako instruktor sportowy przez chwilę, promujący własną żonę. Braun – kompletnie bez pojęcia o gospodarce. Korwin – żyjący całe życie z majątku po mamusi i przodkach, z kilkoma żonami i nieślubnymi dziećmi, robiący posłem własnego zięcia, jaki to konserwatysta? Z całego klubu, może jeden Tyszka sensowny.
      Problem polega na tym, że brakuje teraz postaci, takich jak Żelazna Lady, Reagan, czy nawet Kohl. We wszystkich partiach. Tzn. ludzi znających ciężką pracę, poważny biznes, nie zaczadzonych ideologią (jakąkolwiek) oraz posiadających dużą wiedzę, rozważni. Schowali się w drugim rzędzie i tam siedzą. Taki Roman Kluska, Igor Bokun, albo jeden z moich klientów.

      1. Kluska ma gdzies polityke i biznes w PL od kiedy odsiedzial nieslusznie za darmo i uzeral sie kilka lat i udowadnial, ze nie jest wielbladem.

        Moze Twoj klient bedzie chetny? Pisze calkiem serio. Skads ludzie musza sie brac, z Ksiezyca nie spadna.

        1. Mój klient jest raczej rówieśnikiem Kluski i mówi bardzo podobnie. Zresztą też inżynier. Raczej szykuje się do emerytury niż do władzy. Do polityki ogólnokrajowej idą niestety specyficzni ludzie, którzy lubią udawać, że deszcz pada, podnoszą rękę za liderami. Nikt normalny raczej w to nie pójdzie, bo łatwo też spaść z tego konia.

          1. No tak, rozumiem Twojego klienta doskonale. Ale jak ci wartosciowi nie chca sie babrac w bagnie, to wyplywaja na wierzch szumowiny i mamy to co teraz.
            Osób w typie Zajaczkowskiej na lekarstwo (mam nadzieje, ze sie co do niej nie myle, chyba jest jeszcze nie zmanipulowana i w miare uczciwa).

  2. …cuda pewnie sie beda dzialy-o ile w ogole to wejdzie a my nie wyjdziemy z kolchozu-ale pomioty stalinowskie pewnie sie polapia i dokreca srube,a idiote, ktory byl laskaw zastosowac teraz te mnozniki, dzieki ktorym mozna ich wy..bac, wywala albo wsadza do paki 😀
    Zreszta baronowne von der Leyen ( po mezu) chyba wczoraj jeden Palestynczyk chcial wsadzic do aresztu za ludobojstwo (pomaganie zydom w napasci na strefe Gazy), tylko mu sie jakos wywinela (zatrzymanie obywatelskie).

    1. Pierwszym pomocnikiem w ludobójstwie Palestyńczyków – USA. Niezależnie, Trump, Biden, Obama czy Bush. Ich nie pociągną do odpowiedzialności, bo nie podpisali konwencji międzynarodowych. Tam się dzieją od lat rzeczy straszne. Przy nich nasze zabory czy późna komuna to pikuś. Da się je porównać tylko z II WŚ i stalinizmem, może jeszcze Pol Potem, Idi Aminem i podobnymi kacykami. Ewentualnie z Wojnami Burskimi Anglików, Belgach w Kongo czy podbojem Ameryki przez Hiszpanów (choć to starsze historie). Tracisz ziemię wyłącznie z powodu narodowości, bez odszkodowania, bo premier Izraela postanowił wybudować kolejne osiedle dla swoich ziomków.

      1. Tak, ale Trump zakonczy wojne w Izraelu.W kazdym razie tak mowi.I inne wojny.
        UE bierze udzial po niewlasciwej stronie, bo rzadza nami wiemy kto.

        1. Do 20.56. Trump nie zakończy wojen w Izraelu, tak jak nie zrobił tego nikt od czasów powstania tego państwa. Będzie gadał, ale skutku nie odniesie, ponieważ przyczyny tych wydarzeń są znane i zasadniczo nieusuwalne. Po II WŚ ściągnięto na teren zajmowany przez Arabów (uogólnijmy) ogromną liczbę osadników żydowskich i zrobiono z nich władzę polityczną. Żydzi byli tam elementem obcym, wrogim, a sama decyzja głupia, sprzeczna z zasadami ONZ. Skutek łatwy do przewidzenia. Wszystkie państwa sąsiednie stanęły po stronie swoich pobratymców i zaczęły się kolejne wojny, a w zasadzie ciąg walk. Palestyńczycy, wspierani przez sąsiadów, ZSRR i czujący się pokrzywdzeni u siebie. Żydzi – popierani przez Zachód (USA, UE), dysponujący atomem i całą nowoczesną technologią, wygrywali kolejne starcia (Wojna sześciodniowa i obecne) militarnie. Nadal jednak liczby i fakty przemawiają na ich niekorzyść. Kiedyś jednak to się skończy. Gdyby pojawił się (oby nie) jakiś wielki militarny konflikt, na miarę III WŚ, sąsiednie państwa zlikwidują Izrael, a samych Żydów wymordują, ponieważ USA nie wesprze ich wystarczająco, a Egipt, Syria, Iran, Arabia Saudyjska czyli państwa bliższe mają ogromną przewagę potencjału. Arabowie stosując azjatycką taktykę „liudiej u nas mnogo” czyli nie licząc się ze stratami osobowymi, w końcu uzyskają przewagę, a granica błędu Izraela jest niewielka. Małe terytorium, uniemożliwia im jakiekolwiek manewry „ziemia za pokój” czy „strategia kontra taktyka”l, a próba rozciągnięcia frontu na terytorium państw sąsiednich oznacza zmaganie się z partyzantką, przy której OWP czy Hamas to pikuś.
          Będąc obiektywnym, gdy tylko Arabowie uzyskają przewagę zastosują wobec Żydów dokładnie te same ludobójcze metody. Będą ich mordować z byle powodu, odbierać ziemię itp. Nie miejmy złudzeń. Dlatego trudno mówić o „złej stronie”, ponieważ dla Zachodu, paradoksalnie, każdy wybór jest zły. Ale chodzi o interesy. Działa mit krucjat, które militarnie i politycznie miały dokładnie tyle samo sensu, bo polegały na tym samym – wrzuceniu na teren Palestyny, etnicznie obcej, wspartej najnowszą technologią militarną grupy, którą w przewidywalnym czasie miejscowi wytłukli. Nie powtórzą się sceny z Afryki czy Japonii połowy XIX w., albowiem rosyjsko-chińskie samoloty nie różnią się tak od zachodnich, jak dzidy od karabinów maszynowych, czy dżonki od pancerników.
          Tłumaczenie postawy UE rządami w niej Żydów, a wynoszenie Trumpa, ignoruje fakt, że w USA lobby żydowskie jest nawet silniejsze, w obozie republikanów także, a zarówno UE jak i USA mają na terenie Palestyny po prostu interesy. Podobnie jak w Polsce czy na Tajwanie.

          1. Dla mnie zla strona to taka, ktora krzywdzi innych. A Zydzi wpieprzyli sie w 1949 na ten teren miedzy wodke a zakaske i teraz sa problemy. A przeciez mogli zalozyc panstwo chocby w Australii czy gdziekolwiek indziej.Moze chodzilo o Jerozolime, moze o jakas jewrejska symbolike, cholera wie. Gdyby nie wsparcie zydowskich bankierow, i idace za tym wsparcie USA (choc to zalezy kto jest tam prezydentem), nie mielby szans sie tam utrzymac.

            Trump zwykle robi to co mowi, ale zobaczymy.

          2. Do 7.12. Żydzi weszli na teren, na który wpuścili ich zwycięzcy II WŚ. Chcieli tam wejść już 30 lat wcześniej, ale się nie udało.

    1. Co ten gowniarz z broda i w okularach moze wiedziec o prowadzeniu przedsiebiorstwa, jakim jest gospodarstwo rolne? Co wie jakie ofiary (lapowki, straty, kontyngenty, rabunki) ponosili przodkowie dzisiejszych gospodarzy? GOWNO. Mowi tylko co mu kazali za kase i do tego sie placze w zeznaniach. I tacy „ludzie” maja decydowac o Polsce? Wolne zarty.

      1. O kim piszesz „gówniarz z brodą i w okularach”? Nie bardzo wiem też, co mają kontyngenty przodków do dzisiejszych warunków?

          1. Do 20.47. A ok, teraz rozumiem. Ale ona przecież też jest z wykształcenia nie rolnikiem, a nauczycielką historii i pracuje jako dziennikarz.

          1. Przetrwanie (a najpierw powstanie) w Polsce,tzw. rodzinnych gospodarstw rolnych ma cały szereg przyczyn, częściowo od nas niezależnych. Reforma rolna, PRL, a potem likwidacja PGR-ów ma swój duży udział. Tam, gdzie PGR-y miały mniejszy udział (czyli np. zachodnia Lubelszczyzna, Świętokrzyskie, Mazowsze, Górny Śląsk) przewagę uzyskały małe i średnie gospodarstwa. Tam gdzie, PGR-y zdominowały strukturę (Ziemie Odzyskane, Lubelszczyzna wschodnia), przeważają struktury wielkoobszarowe. Tak, jak już pisałem, ich właścicielami pozostają potomkowie PGR-owskiej (PZPR-owskiej) władzy oraz spółki i cudzoziemcy (ci, wprost lub przez słupa) oraz Kościół (bezpośrednio diecezje lub kościelne osoby prawne). Podobny proces przechodzili Węgrzy.
            Generalnie na poziomie procenta użytków rolnych, produkcji przewagę zyskują wielkoobszarowcy ponieważ mają nad rolnikami z dziada-pradziada, zasadniczą przewagę: efekt skali i kapitał. Z chwilą wejścia Ukrainy do UE wszyscy przeżyją szok i wielu zniknie. I żadne zasługi przeszłe zasługi z czasów cara, komuny tego nie zmienią. Wiedza jak to działało od lat, ma pewną wagę, ale po korposzczurach, który przenoszą się na wieś i odnoszą sukces w konkurencji z zasiedziałymi rolnikami, pracującymi metodami jak ojciec i dziad, pokazuje, że nie zawsze.

        1. Do 4.22: jest dziennikarka, ale pracowala 7 lat jako dziennikarz rolniczy, plus pracowala wzglednie pracuje dla producenta futer (tez niby czesc rolnictwa-hodowla). Stad z praktyki zna rolnicza branze i jej problemy.

          Ujela mnie swoja inteligencja, zdecydowaniem i energia.
          Mam nadzieje, ze nie bedzie to kolejny slepy strzal i cos jej sie uda zrobic.

          1. Do 7.16. Jej brat jest chyba jakąś szychą w branży futrzarskiej. W UE ma szansę coś zrobić tylko członek grupy większościowej. Ordynacja zaś jest skonstruowana w ten sposób, że raczej Konfederacja mandatu nie zdobędzie, tak jak poprzednio.

        2. Do 4.16: Ukraina po wejsciu do UE bedzie miala takie same warunki dzialania dla rolnictwa jak reszta UE, czyli raczej nie bedzie konkurencja. Zreszta, prawdopodobnie UE za kilka lat sie rozpadnie albo calkowicie sie zmieni, w co nie wierze.Albo z niej wyjdziemy, co tez spowoduje brak problemu z ukrainska konkurencja.

          Interesujace: zadne media (poza siecia) nie podaja info ani o masowych strajkach rolnikow w calej Europie, ani o likwidacjach roznych zakladow w Polsce i gdzie indziej. Wczoraj znowu likwidacja odlewni General Electric na Kujawach, zwalnia 166 osob, powod-spowolnienie gospodarcze.Wszystkie firmy podaja tez powod.Kryzys jak diabli a rzad i media pierdola kocopoly o jakiejs zasranej aborcji, jakie to ma znaczenie teraz? Oczywiscie media podaja to co chca rzady, ale zeby do tego stopnia liczyc na glupote albo slepote widza? Przeciez sie osmieszaja.

          1. Do 7.24. Jeśli Ukraina będzie miała takie same warunki handlowe jak Polska w UE, leżymy. Pobiją nas efektem skali (wielkie gospodarstwa), tanią siłą roboczą, paliwem i materiałami, oraz wszechobecną korupcją, która pozwalała wpuszczać zboże paszowe jako konsumpcyjne.
            Rozpad UE pozostaje sprzeczny z naszym interesem. Największe rynki zbytu Polski znajdują się właśnie w UE. Zrównanie celne pomiędzy nami a USA, Chinami, Ameryką Płd. wykończy nasz przemysł i rolnictwo. Zostanie rynek wewnętrzny.
            Nie wiem czy czytamy podobne media. Pisano o Michelinie i ogromnej liście zakładów bodajże w wp.pl. Większość zamiarów ogłoszono jeszcze w zeszłym roku. Powód znany – droga praca. Odbija się czkawką podnoszenie podatków i składek oraz pompowanie minimalnej, żeby nadążyła za inflacją. No i działalność pana G. w NBP, która ewidentnie nie sprzyja eksporterom, a importowi.

  3. OM- dziekuje za chec spelnienia obietnicy , ktora mi dales (chociaz nie pamietam, pewnie skleroza ;D ) w/s przedstawienia pomyslow na oszwabienie UE co do dyrektywy budynkowej.

      1. Dziekuje za pamiec 🙂

        Do 17.59:
        Wszystko mozliwe, ale jek wejda do Unii, to paliwa u nich i inne media zdrozeja, bo wzrosna podatki, dostana kary za CO2 i inne prezenty, ktore teraz ma cala Unia. Moga wygrac cena robocizny, ale tez nie sa znowu tacy tani, i skala gospodarstw, pytanie czy wtedy te koncerny nie wyniosa sie od nich bo dzialalnosc tam stanie sie nieoplacalna. Moga wygrac na pewno klasa ziemi-maja czarnoziemy.O ile to moze podbic produktywnosc nie znam sie.

        Wp.pl raczej nie czytam, kiedys czytalem wnp (wirtualny nowy przemysl) , ale mnie znudzil.

        1. Do 19.27. Miałem na myśli wyłącznie rolnictwo – nadal będzie tańsze, choćby przez koszty pracy. Teraz pensja minimalna w Ukrainie 845 zł. U nas 5 razy tyle.
          Co do czarnoziemów? Widziałem badania naukowe – ok. + 20% z hektara, w zależności od odmiany pszenicy . Czyli całkiem sporo.

  4. OM – ciekaw jestem co myslisz o czyms takim:
    Zalozmy, ze jest PolEXIT. Podobnie jak UK tracimy rynek zbytu bezclowego i swobodny przejazd w Schengen.
    ALE-mamy polozenie miedzy wschodem a zachodem, mamy polaczenia gazowe i ropy z Saudi Aramco, mamy gazoport i inne.
    Teraz: nasz premier (oczywiscie inny) mowi do Brukseli tak: albo zostana dla Polski warunki handlowe bez zmian mimo wyjscia z UE, albo bedziecie sobie wozic towary i przesylac gaz i rope naokolo, a jesli bedziecie chcieli przez Polske, to nakladamy cła i oplaty tranzytowe.

      1. Tak jak napisałem. Tranzyt stanowi nasz najmniejszy atut. Zwłaszcza w czasie wojny rosyjsko-ukraińskiej.

    1. Do 22.11. Anglicy już płaczą ponieważ przestali być ważnym biegunem zachodniego świata. W Polsce wyjście z UE oznaczać będzie długi kryzys. Żyjemy z eksportu, głównie do krajów Wspólnoty. Utracimy te rynki i nawet mniejsze koszty nie zrównoważą braku ceł. Z Chinami i tak nie damy rady konkurować (gdy popatrzysz na pensje minimalne z Ukrainą też). Utrata swobody przepływu osób daje nam w kość, bo nagle musi wrócić ileś milionów obywateli, którzy siedzą na zachodzie od lat. Już te dwa powody wywołają gigantyczne bezrobocie i biedę. A zauważmy, że UK nie miało tego drugiego problemu.
      A jeśli dodamy wojnę (oby tylko gospodarczą) z Rosją, marzylibyśmy o powrocie, którego, jak wiadomo nie ma.
      Nasze połączenia są g… warte. Dlaczego? Ponieważ już nie działa linia Chiny-Rosja-Ukraina-Polska-Zachód. No i są inne alternatywy. Np. bałkańsko-turecka, drogą morską, samoloty. I nagle cały ten towar, który szedł przez nas, pojedzie sobie inną drogą. Ropa i gaz to pikuś w tej sytuacji. POLEXIT stanowczo nam się nie opłaca. A opisuję tylko gospodarkę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *