Czy przy wysokiej inflacji nadal opłaci się kupować akcje? I jak to robić.

Pompując i tak wysoką inflację, rząd wywołuje jeszcze jeden efekt – podniesienie oczekiwanej stopy zwrotu z inwestycji. Stawia to pod znakiem zapytania sens inwestycji w akcje. Czy aby na pewno?

We wszelkich wycenach (np. nieruchomości inwestycyjnych) podstawą do wyliczeń jest ustalenie stopy zwrotu „bez ryzyka”. Za takie uznaje się oprocentowanie lokat lub obligacji. Te pierwsze, w propozycjach 3-miesięcznych zbliżają się do…8%, a przy bardziej mainstream-owych bankach wynosi 7.1 %. Brutto, czyli bez podatku Belki. Jeśli go uwzględnimy, osiągniemy odpowiednio 6,48 % i 5,75 %. Nieco mniej dostaniemy za obligacje antyinflacyjne, ale będą to różnice rzędu 0,1-0,3%. Gdyby nie oficjalna inflacja 16,1 %, wyglądałoby to super.

Trzeba pamiętać, że przy akcjach nikt nie obieca nam nawet tyle. Ba, w czasie inflacji ich cena nawet spada. Co zatem robić, wchodzić w akcje, czy nie? Są przecież spółki, nawet z WIG20 (patrz: PZU), które regularnie osiągają zysk i wypłacają dywidendę na poziomie 6-7% za akcję, co da się porównać  z oprocentowaniem obligacji. Jednocześnie ich znaczna deprecjacja cenowa (w ostatnim okresie ok. 40%) i solidne fundamenty, pozwala powoli myśleć o zakupie. Z drugiej strony do dna bessy „covidowej” jest jeszcze daleko – kolejne -20%. Co zatem robić? Jak mówią mechanicy i budowlańcy (tekst z budowy mojego taty – inżyniera – „Szparą w ścianie domu należy się martwić, jeśli przechodzi przez nią nie mysz, lecz kot”), czekać, obserwować.   Osobiście, lubię kupować tanio, to przecież idea inwestowania (nie fascynuje mnie szybki zakup i sprzedaż). Wtedy i tylko wtedy mamy zdecydowanie większy margines błędu i szansę na ponadprzeciętne zyski. Mam następujące przemyślenia.

Gdybym dysponował do zainwestowania w akcje kwotę 100 tys. zł, przyjąłbym strategię uśredniania ceny zakupu tj. w każdym z 10 najbliższych miesięcy, kupowałbym akcji za 10 tys. zł. Ewentualnie, gdyby cena spadła jeszcze o 30%, kupiłbym za pozostałą sumę.

Gdybym miał tylko 10-50 tys. zł czekałbym do spadku -60% od szczytu i wtedy wszedł va banque. Oczywiście nie w przypadkowe papiery, lecz dobrą fundamentalnie, niezadłużoną spółkę.

Tylko w ten sposób, na przestrzeni najbliższych 5 lat, miałbym szansę znacznie pobić odsetki bankowe, a może nawet inflację (o ile nie dojdziemy do wariantu tureckiego).

Jasne, że nie każdy jest mną. Ludzie mają różny poziom  tolerowanego ryzyka. Dlatego większość wybierze opcję obligacyjno-lokacyjną i… nie zarobi tyle co mogłaby.

38 komentarzy do “Czy przy wysokiej inflacji nadal opłaci się kupować akcje? I jak to robić.”

  1. Nie znam sie na akcjach,ale obecnie gralbym na znizke,tak jak napisales (gdybym w ogole sie tym zajmowal).Kiedys przeciez rynek sie odbije.
    Jest jedno ale: obaj zakladamy rozne rzeczy opierajac sie na dotychczas obowiazujacych prawach rynkowych. A jest mozliwe, ze niedlugo wszystko zostanie wywrocone do gory nogami i wtedy wszystkie prognozy trafi szlag.
    Podobno ma sie to nazywac Wielki Reset.

    1. Też mam takie wrażenie, że stare prawa przestały działać. Wojna oznacza przecenę większości aktywów takich jak akcje, obligacje, które stają się nic nie wartymi kawałkami papieru.

      1. W czasie wojny to normalne, gdyby wojna byla u nas to jeszcze bardziej by akcje dostaly w d.I nieruchomosci. Pytanie czy i kiedy po wojnie wszystko sie unormuje.Mamy nadzieje,ze tak. okaze sie.
        Mam wrazenie,ze celowo wpedza sie swiat w kryzys. Przyklad: Arabusy mogliby sprzedawac wiecej ropy i obnizyc w ten sposob jej cene. Kiedy Amerykanie chcieli zgnebic Putina, w porozumieniu z Arabami doprowadzili do spadku ceny ropy do $20/barylke. To bylo nie tak dawno.Nic nie stoi na przeszkodzie,zeby teraz bylo tak samo-a nie jest. czytalem dzis,ze OPEC+ gdzie Arabia Saudyjska ma role wiodaca zmniejsza wydobycie ropy o 1-2mln barylek dziennie, tlumaczac to mniejszym swiatowym popytem.A przeciez wiemy,ze wieksza podaz obnizylaby cene.

        1. Ale to pokazuje też koniec 2-biegunowego świata. Dynastia Saudów wisi na USA. Jedno mruknięcie, rewolta w sąsiednim kraju i ustawią ich do pionu. Gorzej, gdyby jak było w latach 60-70-tych, wszystkie kraje arabskie zaczęły ciążyć ku ruskim.

          1. Czy ja wiem czy koniec swiata 2-biegunowego? zapowiadalo sie niedawno,ze Chiny razem z Rosja moga zaatakowac USA (gospodarczo juz probowali z roznym skutkiem), zeby przejac hegemonie na swiecie. Ale ostatnio chyba odstapili.
            Globalisci-jesli btac pod uwage w ogole te kwestie-chcą, zeby na swiecie powstalo kilka blokow panstw, podobnie jak teraz USA i UE, moze tez Australia.Chcieliby,zeby byly takie bloki na kazdym kontynencie.Wtedy swiat bylby 6-biegunowy.Po utworzeniu takich blokow kontynentalnych zaprowadzono by jeden rzad swiatowy.Ale nie wychodzi, i pewnie zostanie jak jest na dluzej.

          2. Niewiele brakowało, a Chiny pokonałyby USA gospodarczo. W porę się obudzili. A Rosja, wygląda, że to gospodarczo papierowy tygrys.

  2. Do postu 16.19:
    Tak, Rosja nie tylko gospodarczo jest papierowym tygrysem, zobacz jaki maja sprzet-czolgi T72, T90. Nie mowiac o brdm-ach, ktore juz sa egzemplarzami muzealnymi. W ich polityce uzywa sie na codzien klamstw i blefu, a kiedy swiat powiedzial „sprawdzam”, wyszly wszystkie klamstwa.
    Krążą opinie, ze jesli ktos byl przeciw szczepionkom (jak ja), powinien byc tez przecow Ukrainie i po stronie Rosji.Nie zgadzam sie, Rosja to nasz odwieczny wrog i akurat w tej sprawie jestem po stronie rzadu.Choc uwazam,ze panstwowa propaganda przesadza z wlazenie Ukraincom w d..e, a pomoc dla nich odbywa sie czesciowo kosztem naszych obywateli.I nie jest zalatwiona sprawa Wolynia.

    1. Ale poza tymi T72 mają też Iskandery, których nawet amerykańska technologia nie potrafi strącić. Oczywiście problemem ruskich (i dobrze) jest taktyka wojenna polegająca na ataku artyleryjskim a potem zalaniu przeciwnika ludzkim mięsem. Od kiedy w wojnie uczestniczą Himars-y, nieskuteczna.

      1. Maja taktyke z IIWS. Slabe dowodzenie, slabi rekruci. Pytanie jeszcze co maja dobrego poza Iskanderami-Posejdony? Oczywiscie nie nalezy nie doceniac przeciwnika, ale ostatnie informacje wskazuja, ze niedlugo wojna sie skonczy. Przy czym nikt nie mowi ile to jest „niedlugo” 😀

        1. Dzisiaj czytałem prognozę człowieka, który tę wojnę przewidział. Podobno koniec w 2023 r., przy czym nie wiadomo na czyją korzyść, gdy do gry wejdzie 600 tys. rekruta + Białoruś.

          1. Myślę, że ma spory zgryz. Bo musi postawić wszystko na jedną kartę. Poprze Putina, a ten przegra, to po Baćce. Nie poprze i wygra, tak samo.

  3. …to juz sa jaja – w zyciu nie widzialem na OLX reklamy sprzedazy stali zbrojeniowej: https://www.olx.pl/d/oferta/staj-zbrojeniowa-tanio-stal-hurt-nowa-huta-zapytaj-o-cene-CID628-IDQkfkL.html?reason=extended_search_no_results_last_resort
    Jeszcze na wiosne stal kosztowala 8-10k zl/tone, teraz niecale 4k.I chyba trudno sprzedac skoro sie oglaszaja.
    W normalnych czasach stal zbrojeniowa byla po 2,5zl/t w hurcie (np.Konsorcjum Stali-duzy hurtownik a nie male sklady budowlane) .Ale sprzedawala sie na biezaco.

    Kiedy skonczy sie to wariactwo?

    1. Reklama stali zbrojeniowej – problemy w budowlance. Wczoraj czytałem, że premier się obudził, zlecił kontrolę w firmach energetycznych (państwowych) i wyszło, że to prezesi hulają i chcą zarobić. Stąd wyszedł pomysł, o sprzedaży energii po kosztach (sześćdziesiąt kilka groszy za KWh). A próbowali wciskać (nawet urzędom) umowy pow. 2 zł.

      1. Jakby nie wiedzial,ze prezesi zawsze hulali. Pewnie dlatego ta ustawa o nadmiarowych zyskach. Pomijajac,ze to klasyczny komunizm, niestety dotknie tez wieksze firmy prywatne. Mogli to inaczej zalatwic-np.wziac dywidende od tych spolek energetycznych, ktorych sa wlascicielami.Szybciej i bez szkody dla prywatnych.Nie wiem, czy moga wziac dywidende w trakcie roku obrachunkowego, ale pewnie jakies sposoby sa na to.

          1. Żeby zebrać kasę i przy okazji walki wewnątrz dowalić „złodziejom-przedsiębiorcom.”

    1. Ta piekarnia to efekt polityki rządu. Jeśli choćby w połowie prawdą są grafiki, że 70% wzrostu cen prądu to zysk spółek, to mamy do czynienia albo z celowym sabotażem własnej gospodarki, albo z debilami za sterem. W obu przypadkach – tragedia. Takich zakładów są setki, ludzie na bruk i na utrzymanie państwa… w ciężkich czasach.

      1. Pewnie,ze to wina rzadu i debilnych zarzadzen.
        I nadal nie chce mi sie wierzyc, zeby byli az tacy debile. Wyglada to na dzialanie celowe-likwidacja drobnego biznesu (tzn. mniejszego niz wielkie korporacje albo firmy panstwowe).Jest to celowy sabotaz (podobnie jak rozne utrudnienia i domiary za PRL, ktore mialy ten sam cel), a wykonawcy powinni trafic do paki po zmianie rzadu i partii.

        1. Tak to wygląda. Zniszczenie drobiazgu. Tylko to całkowita głupota. Małe i mikrofirmy zatrudniają rzeszę ludzi i tylko one płacą rzetelne podatki. Korpo generują gigantyczne zyski, wyprowadzane z Polski (nawet polskie korpo) celem zaniżania opodatkowania. Per saldo zatrudniają mniej niż drobnica.
          Kiedy polikwidujemy te wszystkie małe warsztaty, sklepy, usługi, wszystko gigantycznie podrożeje, bo nie będzie hamulca dla cen. Widzę to w wielu obszarach. Są branże, gdzie cena rynkowa usługi to 500 zł/h, a ludziom płaci się 100 zł. Mała firma zrobi to za 200 zł, bo nie ma całej tej czapy, akcjonariuszy żądnych dywidend i kombinuję.
          Widać to w naprawie samochodów. Dzisiaj ASO Hyundaia w moim mieście ma stawkę 300 zł/h. Jeszcze niedawno (5-6 lat temu) było 150 zł/h. Średnia naprawa powypadkowa to 20-30 tys. nawet przy niewielkich szkodach.
          Tego się nie da dłużej utrzymać.

          1. Tak,a kiedys dziwilem sie,ze w Danii (rok 1993/4) w ASO biora za godzine 200 koron (wtedy 100 zl).Szwagier przyjezdzal w Polsce sie naprawiac.
            Gdyby placic uczciwie wszystkie podatki i ZUS, rg firmy budowlanej musialaby wynosic jakies 60 zl.Przed covid,a teraz pewnie 80-100.

          2. Ostatnio rozmawiałem z właścicielem takiej małej firmy budowlanej. Właśnie rozstał się z 2 pracownikami. Przyszli i zaśpiewali sobie 15.000 zł brutto pensji miesięcznie. Z kosztami pracodawcy to jakieś 18.000 zł. I teraz, załóżmy optymistycznie 10 godzin pracy pn-pt i 6 w sobotę. Miesięcznie to 220+24 = 246 godzin. Stawka za godzinę musiałaby być 73 zł, gdyby płacono podatki i składki.
            Życzył im szczęścia i poszli w świat.

          3. Do postu z 18.26: to jakis kosmos takie pensje. Ale 25-30 zl/g pracy na reke to norma.Plus ZUS i podatek wyjdzie lekko 45-50.Do tego dojazdy na koszt firmy, platny urlop.Czasem L4-kasa leci a roboty nie ma.A jeszcze firma cos musi zarobic.Nie tylko mala, wieksza tez.W tej chwili wyglada to tak,ze wieksza firma bierze podwykonawce, ktory zatrudnia ludzi na czarno albo na umowe o dzielo i jest dosc tani, przy tym odpowiada finansowo za efekt pracy, czego nie ma zatrudniajac pracownikow.Ale tak jest tylko dlatego,ze jest presja na niskie ceny.Tak nie powinno byc.Powinno sie normalnie zatrudniac na etat i od tego placic uczciwie podatki.Tylko,ze rynek nie pozwala.No,moze najwiekszym deweloperom, ktorzy zatrudniaja bezposrednio pracownikow, jak JW Construction.Ich na takie normalne zatrudnianie stac.Czy inny Budimex lub Skanska (dawny Budostal).

      1. Akurat mam na Slask 40 km, dlatego czytam ten Przelom chrzanowski. Kopalnie Siersza w Trzebinii zalano woda z piaskiem-ponowne uruchomienie niemozliwe,a mozna bylo jeszcze eksploatowac.
        Kiedy inne rusza-zobaczymy,ale budowa calkiem nowej sciany trwa kilka miesiecy do roku.Obudowy, zwiezienie maszyn,instalacje.No i sporo kasy trzeba wrzucic,ale to akurat teraz nie problem.

        1. …pracowalem kiedys przez rok w Dabrowie Gorniczej jako technolog produkcji zbrojen budowlanych-praca w biurze, wprowadzanie pretow zbrojenia z rysunkow albo zestawien stali do systemu kierujacego ruchem zbrojarni.Dosc przyjemna praca. Firma KEM (zlikwidowana-bankowe opcje walutowe, upadlosc) przy Hucie Katowice, obecnie Arcellor Mittal.
          Slazacy bardzo mili i kolezenscy, jak sie umowisz ze Slazakiem na godzine 8-on przyjdzie o 8, umowisz sie z Krakusem na 8-przyjdzie 15 po 8, umowisz sie z Warszawiakiem (moze nie kazdym,ale takie mialem doswiadczenia z warszawskimi urzednikami)-przyjdzie o 8 ale za dwa dni 🙂

          1. Ach te nasz różnice między zaborami, nadal tkwią w mentalności. W końcu Śląsk był pruski. Teraz mój syn gra na Śląsku i potwierdzam. Nie ma wiecznej królewiackiej prowizorki, słowo znaczy słowo, a i towarzystwo wesołe. Tylko weź ich zrozum…

          2. Do 5.42 (pozno chodzisz spac albo wczesnie wstajesz 😉 ): tak, te roznice sa nadal widoczne, nawet czytalem o tym artykul w Racjonaliscie „Prawem i lewem” autor prezes Stowarzyszenia Przemyslowcow Polskich Antoni Feldon (znam go,ale nie o to chodzi).Bardzo trafny.

          3. …a jak chca to mowia bardzo wyraznie, jesli nie uzywaja tych ich „halb” , „grub” czy innych takich 🙂 Zreszta gwary nie slyszalem w czasie mojej pracy, raczej akcent.Przeciaganie roznych samoglosek inaczej niz w KRK.

          4. Zrozumieć Ślązaka to wyzwanie. Oglądałem kiedyś jakiś śląski kabaret. Ni w ząb.

        2. Tylko pytanie czy takie wrzucanie kasy się opłaci spółce, nie państwu. Teraz rząd będzie zabierał zyski, więc chyba średnio.

          1. Niewazne czy sie oplaci, jak zabraknie kasy-dyrektor kopalni pojedzie do Wawy do zjednoczenia haha 😀 jak za komuny z flaszka, powie „wicie, rozumicie”, najpierw dostanie opierdol „co to towarzysze nie umiecie zarzadzac firma?”, a potem dodadza kasy 🙂 tak bylo, wiem to od taty-inzynier w PGNIG (dzial oprobowania otworow, KRK ul.Lubicz).
            I tak sie beda bujac az przyjdzie kolejny kryzys jak za Jaruzelskiego.Wtedy nastepny Wilczek uwolni prywatna gospodarke i zabawa od nowa 🙂 To by juz było chyba trzecie takie powtorzenie liczac od 1918 roku 🙂

          2. Czyli czysty PRL. Mój ojciec opowiadał to samo. Opierdol w zjednoczeniu, potem naprawa błędów za delikwenta. Na państwowym działa to nadal. Przez to zero refleksji wykonawców, bo góra za niego posprząta. Z tej nieodpowiedzialności bierze się też cały bajzel.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *