A jednak pomysły podatku katastralnego istnieją.

W zeszłym roku Minister Finansów powiedział, że podlegli mu urzędnicy nie prowadzą prac nad podatkiem katastralnym. Jak to polityk, nie skłamał, ale i całej prawdy nie powiedział. Okazało się bowiem (tu link) – prace takie prowadzi resort rozwoju, co zdradził sam wiceminister. Poza tym podatkiem szykują jeszcze kilka innych. Oczywiście bliższych szczegółów brak.

W wywiadzie ujawniono, jak to rząd zamierza walczyć ze „spekulantami”, funduszami inwestycyjnymi (z drugiej strony, kto pamięta nieboszczkę komunę, widzi właśnie jej zmartwychwstanie w warstwie leksykalnej) i ulżyć zwykłym ludziom wprowadzając podatki katastralny i spekulacyjny. Jak obmierzły „cwaniak” utrudnia życie przeciętnemu Kowalskiemu. Pan minister odpowiada: „Jeśli ktoś kupuje mieszkania tylko po to, żeby spekulować i nie przeznacza tego mieszkania na wynajem, tylko mieszkanie stoi puste po to, żeby zyskało na wartości, i żeby można było na nim zarobić, to tu jest pole do interwencji. Tutaj powinna nastąpić interwencja. Szykujemy rozwiązania dotyczące takich pustostanów.”  Jak zwykle –  idea szczytna (zwiększyć dostępność), wykonanie tragiczne.

Pomysł, żeby spowodować lepszy dostęp do rynku mieszkaniowego, wydaje się dobry. Wielu próbowało, mało komu się udaje, jeśli chodzi o dostępność zakupu (a o tym jest mowa), nie najmu. Dlaczego? Bo większość ludzi nie dysponuje gotówką (jaki procent dysponuje oszczędnościami na poziomie kilkuset tysięcy). I mało istotne, czy mówimy o cenie za metr w Warszawie na poziomie 12-15 tys. zł (obecnie), czy  kwocie o połowę niższej 6-7 tys. To może kredyt? Chyba nie, bo RPP, uzależniona od partii rządzącej,  znowu podniosła stopy procentowe, zmniejszając zdolność kredytową o ok. 25% w 2 miesiące. Po co więc kombinować, jak wybudować dodatkowe i wielokrotnie obiecane „3 mln mieszkań” skoro można próbować wywłaszczyć istniejące.

Problem funduszy to czysta propaganda. Kupiły parę pakietów – w sumie kilka tysięcy mieszkań – ok. 2 % wybudowanych i  części promili lokali istniejących.

Nie wiem jaki procent mieszkań kupowanych jest w celu czystej spekulacji, bez wynajmu lub jako tzw. flip (kupić tanio, wyremontować, sprzedać) . Na pewno nie więcej niż 20%.  W praktyce – prawie bez znaczenia dla rynku wynajmu.  Poza tym, co rozumiemy jako wynajem? Czy tylko tzw. wynajem długoterminowy (okres co najmniej roczny) czy także krótkoterminowy (na doby, tygodnie)? Przecież ten drugi – przyczyna wzrostu cen w centrach wielkich miast  i na wybrzeżu, to także formalnie wynajem, a wpływa destrukcyjnie na podaż lokali mieszkalnych dla zwykłego człowieka.

Podobnie – czym jest „pustostan”. Trzeba będzie przygotować definicję ustawową.  I tu zacznie się prawdziwa jazda. Posłużę się swoim przykładem. Mam łącznie 8 działek budowlanych, zgrupowanych w 3 nieruchomościach, 2 domy,  2 mieszkania i lokal użytkowy. W lokalu prowadzę działalność, podnajmując dwa pokoje – czyli pustostanem nie jest. W jednym domu mieszkam na stałe – też nie. Schody zaczynają się dalej. Mieszkanie w mieście zajmuje mój syn student, na którego możliwość samodzielnego utrzymania się czekam z przepisaniem – też raczej nie pustostan.  Ale już mieszkanie w górach, użytkowane okazjonalnie – ok. 1/3 dni w roku, kto to wie? A dom na wsi, traktowany jako weekendowy i ew. letni? A co, jeśli co roku zamelduję się w nim czasowo od czerwca do września? Teraz działki budowlane. Jedna położona w górach. Trzy przylegające do domu na wsi, ale formalnie wydzielone. Cztery w jednym kawałku w miejscowości turystycznej. Wszystkie niezabudowane. Tam nikt się nie wybuduje, żeby mieszkać, tylko pod typową turystykę. Gdybym je wynajął (a raczej wydzierżawił), statystyczny Kowalski nic nie zyska. Jasne, że zmiany będą nieszczelne i nieudolne. Bo tak, działki mogę dzierżawić, biorąc symboliczną złotówkę i już zwalniam się z wielokrotnie wyższego podatku. W jednym domu zamelduję się ja, w drugim żona. W jednym mieszkaniu syn, w drugim kolejny. I już w rozumieniu ustawy, podatku nie płacę wcale. O co więc chodzi?

O brutalne, i oczywiste próby zwiększania wpływów podatkowych pod przykryciem szczytnych idei.

51 komentarzy do “A jednak pomysły podatku katastralnego istnieją.”

  1. Tak, od poczatku mniemanej pandemii zaczelo sie wdrazanie planu NWO pod tytulem „Nie bedziesz mial nic i bedziez szczesliwy”. Ten plan pasuje do Polski i polskiej mentalnosci jak nie przymierzajac swini siodlo (cytat z nieodzalowanego wujka Joe jesli sie nie myle). To u nas nie wyjdzie bo wyjsc nie moze, jak na szczescie pare innych tego rodzaju prob (Nowy Lad, kataster zamieniony na innego rodzaju obciazenia, poczatek likwidacji drobnego biznesu droga podnoszenia stop itd.). Ale rzad usilnie stara sie zadowolic swoich mocodawcow i probuje co sie da urzeczywistnic. Mysle,ze rzad ma swiadomosc,ze to nie wyjdzie,ale musi probowac.Moze im obiecano kase, a moze tez zastraszono,moze oba naraz.I mam wrazenie,ze rzad zbytnio nie naciska na sukcesy wdrazania planu NWO, co mozna mu zapisac na plus. Przy czym jakikolwiek by rzad nie byl, kazdy robilby to samo co obecny, a partia nie ma znaczenia-i tak po robocie pija razem wodke 🙂

    1. Zwróciłeś uwagę na istotną rzecz – dużo się mówi o kredytach mieszkaniowych, jako problemie. A są jeszcze firmy. Zadłużone często całkiem istotnie. Małe i większe (wystarczy spojrzeć do raportów giełdowych). Mówił i pisał o tym Buffet.
      Dużo łatwiej finansować wzrost długiem (kredyt, leasing), niż gotówką. A potem przychodzi podwyżka stóp i leasing potrafi kosztować o 80% więcej.

      1. Oczywiscie, i uwazam,ze dlugi firm sa duzo wieksze niz hipoteczne.I teraz wielu bedzie upadac w krotkim czasie.Beda redukcje etatow itd.
        Rzad stwarza nowe problemy sztucznie a potem dzielnie z nimi walczy 🙂

        1. I czy zawalczy skutecznie? Wątpię. Główne narzędzie walki z recesją to… obniżanie stóp, tych samych które właśnie podnieśli.

          1. Nie zawalczy,bo od poczatku robi wszystko na opak.A przeciez w rzadzie nie ma samych idiotow. Dlaczego wiec tak dzialaja? To jest ciekawe zagadnienie 🙂 Ja obstawiam, jak wyzej,ze to celowe. Ma sprowadzic wiekszosc nas do poziomu wegetacji bez mozliwosci ruchu i calkowitego uzaleznienia od wladz. Podobnie jak za PRL.Oczywiscie daje sie jakies tarcze, ktore sa za slabe i niczego nie rozwiazuja, przedluzaja tylko agonie.To dla zachowania pozorow.A kasa na to idzie i jeszcze bardziej kraj wpedza w problemy.Moim skromnym zdaniem: gotowki za jakis czas moze nie byc, wszystkie lokaty itp. beda nic niewarte, zreszta mozliwe,ze w ogole zlikwiduja obecna walute i bedzie jakis BTC czy inny.Co sie robilo za PRL? Kupowalo bizuterie i zloto albo dolary (ale zlote monety a nie papierowe) i chowalo.Podobnie moze byc teraz.Bo wszystko co jest gdzies zgloszone wladza moze odebrac.

          2. Idiotów może nie ma zbyt wielu, ale większość to konformiści. Idą pod sondaże, nie chcą się narazić. Wszyscy pamiętają los Balcerowicza, którym po 30 latach nadal straszą dzieci. Teraz to dobrotliwy i niezbyt związany z rzeczywistością „dziaders” podobnie jak prof. Roszkowski.
            Niestety inflacja niszczy wartość prawie wszystkich aktywów, a połączona z recesją w stagflacje to cały dramat. Nie ma pewnej (bez ryzyka) lokaty kapitału na 20-30 % (realna inflacja) w okresie kilku lat. Pozostaje tylko spekulacja.
            Oczywiście państwo ogranicza obrót gotówkowy, a bankowy stara się rejestrować. Obaj pamiętamy PRL i wiemy czym się kończy takie kombinowanie. Jeszcze większym kombinowaniem ludzi, niedoborami w sklepie i czarnym rynkiem, na którym wartość dolara, złota a nawet żywności będzie realna, ale i towar dostępny.

          3. Odpowiedź do 2 posty nizej bo tam juz nie da sie: nie wiem, moze waluty twarde albo zloto, srebro? Niezbyt sie znam na gieldzie. W czasie kryzysow i wojen surowce przenosily wartosc,ale teraz jest wszystko tak pochrzanione,ze trudno cokolwiek przewidziec. Jak USA popadnie w powazny kryzys to dolar tez nie bedzie pewny.

  2. …wcale nie chodzi o walke ze spekulantami (jako zywo tekst z DTV za komuny), czy cos podobnego. Chodzi o wywlaszczenie z majatku pod przykrywka . W 1944 wywlaszczano brutalnie, teraz delikatniej,ale cele i propaganda ta sama.Obywatel ma nie miec nic i o wszystko ma prosic wladze,od ktorej calkowicie zalezy.Roznica,ze kiedys towarzysze jezdzili do Moskwy,a teraz do Brukseli.

    1. Kataster, w różnych postaciach, istnieje od lat w USA. Moim zdaniem, nie chodzi nawet o zależność (trudno posądzać USA sprzed dekad o latanie do Brukseli), ale łatanie wpływów budżetu. Nieruchomości w Polsce warte są gigantyczne pieniądze i ich powszechne opodatkowanie (zaczyna się od 0,5% i trzeciej, a kończy na 3% od każdej) przyniosłoby ogromne wpływy. Tylko skutki wprowadzenia znamy i nie są one wesołe.

        1. Zawsze tak robiono. Pokazuje to historia podatków. Daje się na zachętę niskie stawki, które mało kogo dotyczą, a potem przykręca śrubę (dochodowy w USA, u nas ostatnio deszczowy).

          1. Oficjalna nazwa – opłata za zmniejszenie naturalnej retencji terenowej. Masz go w prawie wodnym czyli wprowadzili obecni włodarze. Teraz jest moda na „niskie opłaty” zamiast podatków.

          2. W/s łatamnia dziur w budzecie: jasne,ze jakos musza łatac. ALE-dlaczego np.Morawiecki, obyty w swiecie bankier, doskonale znajacy ekonomie i praktyke, robi dziury w budzecie?Przeciez wiedzial juz na poczatku,ze one powstana bo musza powstac. Skoro mimo to je robi, to p[rawdopodobnnie ma w tym cel. Celem moze byc odebranie w dluzszej perspektywie firm, nieruchomosci i innych skladnikow majatkowych.Bo co ludzie zrobia kiedy obciazenia ich przerosna? Oddadza dobrowolnie majatek,zeby nie wpasc w dlugi.Bylo juz cwiczone za PRL.Wlasciciel kamienicy musial oddac za darmo budynek ,miastu, bo zlodziejska polityka miasta go do tego zmusila.Dokwaterowani lokatorzy na bardzo niskim czynszu, czynsz regulowany przez miasto, wymogi czestych kosztownych remontow.Jesli nie mial na remont-wykonywalo miasto,a naleznosc zapisywano jako dlug w hipotece.Kiedy uzbierala sie odpowiednia kwota po prostu zabierano kamienice i tyle 🙂 Dzisiejsza tzw.polityka finansowa idzie w podobnym kierunku.Moj kuzyn ma kilka mieszkan w centrum KRK, wczesniej wynajmowal i zarabial na turystach (krotkoterminowy najem),administruje tym zewnetrzna firma.Od covida ma ledwie na oplaty i minimalny zysk, mawet mu na zycie nie starcza.Duzo mniej turystow,ceny spadly.Jego zona na szczescie pracuje.A kataster nadchodzi.Szacuje,ze musialby rocznie placic jakies 40k zl za te 4 mieszkania, jesli byloby 1% wartosci.Pewnie to sprzeda bo przeciez nie bedzie dokladal.

          3. Tak, w warunkach polskich kataster to sposób na stopniowe wywłaszczenie. Za dom w mieście wart ok. 800 tys. płacę podatek 350 zł, gdyby wszedł kataster zrobi się 8000 zł. Za mieszkanie w górach, stawka wynosi 180 zł, a byłoby 4000 zł (przy stawce 1%). I teraz pomyśl sobie, że ma go (choćby od tego mieszkania) zapłacić babunia, przy rosnących cenach energii i śmiesznej emeryturze. Wyrzucą ją na bruk, bo nijak nie da rady.
            Chyba o tym pisałem – nadchodzi kres świata rentierów. W warunkach wysokiej inflacji, idą pod nóż zaraz po prekariacie.

          4. A, teraz sobie przypominam, gadali o tym niedawno.Zaraz bedzie podatek od powietrza 😀

  3. Do postu z 21.06-niby rzad cos wspominal,ze babuni doplaca do tego podatku,ale to moze sie zmienic.Tak jak wyzej napisales-z poczatku wprowadza lagodnie,a potem zaostrza.I babunia albo jej wnuki beda wywlaszczeni.
    Co do przehulania kasy-jednak moze nie do konca, bo warto miec cos, tylko w nieopodatkowanych walutach czy zlocie/srebrze/platynie/irydzie?ostatni mocno drogi.Mozna w razie czego to zabrac ze soba, mozna zakopac.Nieruchomosci sa niestety klopotliwe,a w czasie wojny (mam nadzieje,ze nie bedzie) nie maja wartosci, ubezpieczenia nie dzialaja, i jesli zostana zniszczone-koniec.Zostaje sama dzialka.

    1. O to właśnie chodziło – przekonać babunie (grupę liczną i często o ograniczonym już krytycyzmie), że nic im nie zrobimy, bo to podatek od 2. lub 3. mieszkania (dotknie „spekulantów”). A za parę lat, gdy już wszyscy przyzwyczają się, wprowadzimy i od pierwszego.
      Zobaczymy co z inflacją, bo gdyby Polska stała się „czerwoną wyspą”, wtedy waluta ma sens. Jeśli w USA mamy -10% do wartości, to dolar także wygląda słabo.
      Mieszane uczucia wywołuje we mnie złoto. Bo z jednej strony, tak sprawdziło się w trudnych czasach, i Piotr S. Wajda trochę działa na wyobraźnię, z drugiej realnie licząc jest obecnie rekordowo drogie. W czasach cara za „świnkę” czyli 5 rubli mogłeś kupić wieprzka, a teraz świnia niecałe 700 zł, a „świnka” 2 razy tyle. Czyli złoto drogie.
      Wokulski mógł kupić kamienicę Łęckich za 65 tysięcy rubli, czyli 13 tys. „świnek”. Przeliczając na dzisiejszy pieniądz i jego wartość w złocie (1600 zł za 5-rublówkę o wadze ok. 4 g złota), mielibyśmy 20 milionów. Kamienica Łęckich miała 3 piętra, mieściła się na Kruczej i z pewnością miała oficyny, powierzchnię można szacować na 3 tys. m2 (oficyny, 3 piętra). Dzisiejsza rynkowa wartość (cena a 12 tys. za m2) – 36 mln zł. Czyli według tego miernika, złoto mielibyśmy niedowartościowane, albo nieruchomości przewartościowane.

      1. Zgadzam sie calkowicie. Dobre przyklady. Zloto moze byc przewartosciowane, w koncu od poczatku covida idzie w gore jako najpewniejsza lokata.A iryd w ogole jest notowany na gieldzie? Moze zamiast zlota ?Bo drogie to cholernie .Ergo-latwiej schowac bo mniej miejsca zabierze 😉

        1. Czy nieruchomosci przewartosciowane-watpie, do cen europejskich troche brakuje.Moze za Wokulskiego byly niedowartosciowane?

        2. Złoto idzie w górę od wielu lat. Tanie raczej nie jest. Pytanie czy zdrożeje jeszcze. Iryd sprawdzę.

  4. …moj dziadek ze strony taty , widzac nadchodzaca wojne, wyjal cala kase z banku i kupil zlote dolary.Domu ze Lwowa nie mogl zabrac, po wielu latach ja wystaralem sie o zwrot tzw.mienie zabuzanskie.Wartosc nawet zostala wyrownana w calosci gruntami,ale oczywiscie o odsetkach i utraconych korzysciach nikt nie wspomnial.I tak nam sie udalo, bo inni malo aktywni dostali 20% w gotowce.Wyobrazasz sobie? 20 pieprzone procent za czekanie 1944 do okolo 2005-2008 na zwroty.Powinny same odsetki byc wieksze niz naleznosc glowna za tak dlugi okres, liczac lekko po 3% rocznie.A utracone korzysci?Grabiez i tyle.

    1. Tak, tzw. mienie zabużańskie to grabież. Bo jednocześnie mydli się oczy jakimiś zwrotami (znowu 10-20% wartości nominalnej), a z drugiej lekką ręką wydaje 500 mln na tzw. kolekcję Czartoryskich.

      1. Zabuzanie cokolwiek dostali-o wiele za malo,ale cos-a cala reszta wywlaszczen z prywatnej polskiej gospodarki nic.Przy czym pojedyncze zwroty droga sadowa i administracyjna oraz warszawskie kamienice potwierdzaja regule.Cala reszta kraju zero.

        1. Dlatego kolejne rządy w to szły. Procesy latami, niektórzy odpuścili, a wzbogacili się cwaniacy (skup roszczeń).

          1. Tak, i dlatego w kraju, gdzie sa ustalane nieuczciwe reguly gry, ktore sa czesto zmieniane w trakcie gry, bardzo trudno jest dzialac. U nas jakis czas te reguly byly w miare znosne,ale teraz zaczyna sie od nowa jak kiedys.Problem w tym,ze gdzie indziej jest tak samo 🙂

          2. Mocno wierzę, że akurat przedsiębiorcy dostosują się i do nowych reguł, poradzą sobie. Oberwą osoby bez zdolności do adaptacji z racji wieku (młodzi, starzy), zawodu (budżetówka) oraz generalnie etatowcy. Znam paru ludzi, którzy zaczynali biznes w latach 70-tych. Opresja skarbówki, przeszukania itp., ale za łapówkę dało się wszystko załatwić. Tylko politycznie trzeba było siedzieć jak mysz pod miotłą.

      2. Kolekcje Czartoryskich rzad kupil o wiele ponizej wartosci, dlatego kupil. Czartoryskiemu sie spieszylo do kasy.Cisnela go chyba nowa hiszpanska zona 🙂

          1. Pewnie chcieli,zeby to bylo wlasnoscia narodu.I to dobrze.A czy bylo cos pod spodem jak czesto w takich sprawach,tego sie nie dowiemy.

          2. Moim zdaniem nie chodziło o żadną własność narodu, ale o pokazówkę. Zrobiono to, jak wszystko obecnie, na szybko, pod wpływem impulsu i nie przemyślawszy dobrze. Kolekcję (bezcenną, bo ilu dzisiaj Leonardów na rynku, tego się nie da kupić) zapłacono tanio, ale cały czas była dostępna dla narodu. Czartoryski miał świadomość, że gdyby spróbował nielegalnie wywieźć i spieniężyć, mógłby sobie żyć najwyżej w Argentynie, a imię arystokracji zostałoby na zawsze splamione. Jego późniejsza wojna z dziećmi – tragiczna, i chyba faktycznie stracił rozum przez kobietę. Nie on pierwszy, nie ostatni.

          3. Muszę poczytać, jak to zmienić, bo istotnie zamiast tworzyć drzewka komentarzy, to wordpress wrzuca je po kolei.

    1. Hm. On już się zaczyna, moim zdaniem. Inflację mamy, a recesja (spadek PKB, produkcji) za progiem.

          1. Podobno 2 kwartaly.Podobna sytuacja u mnie byla w 2000-2006.Bardzo duzy spadek zamowien, ceny polecialy na leb.Jak sie gospodarkan nie kreci i to dobrze, nie mam roboty.Ja niestety prowadze interes uczciwie,place ludziom w terminie, nie urywam.Wiekszosc robi inaczej, dlatego jakos jeszcze dzialaja.Ja juz nie jestem w stanie.Mimo to jestem dobrej mysli-kiedys to wariactwo sie uspokoi.

          2. Lata 2000-2005 były tragiczne w całej gospodarce, potem budowlanka ruszyła z kopyta. A branża? Cóż faktycznie wolna amerykanka. Duzi generalni wykonawcy, to przewaga działów prawnych nad wykonawstwem.

    1. Może nie do końca. Zacznie się ocieplanie na potęgę, całe OZE, znowu ogłosili pomysly na mieszkaniówkę.

      1. Ocieplenia nie zastapia zredukowanych inwestycji.Teraz tez sie robi i nie jest to ogromna ilosc.Kiedys bylo wiecej.Remointy biezace na wspolnotach tez nie sa w duzych ilosciach.Kiedys robilismy, byly moze 2 zlecenis rocznie, kazde na kilkamiesiecy.I konkurencja byla wtedy mniejsza.Mozliwe,ze wielu malych wykonawcow zamknie firmy i pojada do Helmuta do roboty.Przetargi panstwowe moglyby pomoc,ale tam ceny sa bardzo zanizone.

        1. Jeśli budowlanka siądzie, to ta władza będzie miała problem. Właściciele, tacy jak Ty, poradzą sobie. Setki tysięcy wiejskich chłopaków, którzy pracowali w tej branży, oraz całe ich rodziny zrozumieją do czego taka polityka zaprowadziło. Bo obaj wiemy, że koniunktura mogła iść powoli, ale znacznie dłużej.

          1. Gdyby nie covid i pozniejsze problemy, wszystko szloby normalnie.Mialem juz prawie podpisane umowy na nastepne inwestycje, ale jak ogloszono plandemie wszystko zamarlo,a po 2-3 miesiacach zaczeto zatrzymywac nowe inwestycje z powodu niepewnosci i do teraz tak jest.Budownictwo juz siada.A ponowny rozruch to 1-2 lata a nie tydzien.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *