W poprzednim wpisie skoncentrowałem się na sytuacji swojej rodziny i uznałem, że wobec przejechania w ubiegłym roku prawie 38 tys. km funkcjonowanie bez samochodu byłoby niemożliwe. Ale może ogólnie jest to możliwe? Dzisiaj o sytuacji rodziny na wsi.
Nigdy na stałe nie mieszkałem w wiosce, ale doświadczenia ubiegłego roku pozwalają mi wyciągnąć pewne wnioski. Jak pamiętacie próbowałem dojeżdżać do miasta przy pomocy komunikacji publicznej, co okazało się kompletnym fiaskiem. Samochód wydawał się niezbędny.
Poczyniłem jednocześnie pewne obserwacje dotyczące sąsiadów. Dzisiaj na każdym podwórzu stoi samochód. Dlaczego tak się dzieje?
Dojazd do szkoły. Dopóki dzieci są małe można liczyć na obowiązki gminy. Tzw. gimbusy dowożą maluchy. Jednak z jakiegoś powodu, wielu ludzi samodzielnie jeździ do szkoły. Ale, teoretycznie da się bez auta.
Wakacje. Paradoksalnie najmniejszy problem. Większość znanych mi osób jeździ samochodem na wakacje. Ale, cześć lata samolotem, część mogłaby wypożyczyć auto, lub poprosić sąsiada o dowóz na lotnisko (to w końcu raz w roku). Wiele osób ze wsi nie korzysta z wypoczynku letniego (szkoła), bo przypada on w okresie największego spiętrzenia prac. Zresztą, w obecnych czasach auto można wypożyczyć. Czyli znowu – możliwe.
Praca. Obecnie wyłącznie z rolnictwa utrzymuje się niewielki ułamek mieszkańców wsi (max. 20%). Nawet opisywany przeze mnie kilkusethektarowy wiejski milioner prowadzi firmę w mieście. Dlaczego tak się dzieje, to temat na odrębne wpisy, niemniej jednak rozlewanie się miast (przedmieścia) jest jedną z przyczyn. Drugą niewątpliwie niewielka atrakcyjność tzw. pracy wiejskiej z uwagi na jej przede wszystkim fizyczny charakter (zakłady produkcyjne, rolnictwo) i niższe płace. W efekcie od rana w stronę miasta sunie sznur samochodów. I tu pojawia się problem. „Moja wieś” położona jest 30 km od centrum sporego miasta, a nie ma żadnego połączenia PKS-em, busem w godzinach rannych. W pobliżu jest stacja kolejowa ale np. ostatnio była przez 2,5 roku wyłączona z powodu remontu. Zresztą już dojście do stacji (25 minut) równa się praktycznie dojazdowi do miasta, a cała podróż trwałaby w moim przypadku minimum 3 godziny dziennie, zamiast ok. godziny i 10 minut. Jeśli jeżdżą 2 osoby to i koszt kompletnie nie ma sensu. W przypadku wielu wsi, nie ma jednak ani autobusu ani kolei. Wtedy jakakolwiek praca oznacza po prostu dojazd samochodem, czyli praca = własne auto.
Podsumowując – mieszkając na wsi i pracując, w zasadzie rodzina musi mieć samochód.