Wynajem samochodu zamiast zakupu. Czy to może mieć sens?

Jedna z moich ulubionych blogerek finansowych rzuciła taki tekst: czy potrzebujemy dwóch samochodów, a może nie potrzebujemy wcale, bo korzystamy z niego tylko przy dużych zakupach i na wakacje więc może lepiej opłaca się wynajem samochodu?

Temat ciekawy, warto go policzyć. Najpierw zagadnienia metodologiczne. Jakie auto? Jaki przebieg? Jakie zakupy? Wyobraźmy sobie parę z dwójką dzieci, która raz w tygodniu udaje się 3 km do marketu, mamy przebieg:

52 x 3 x 2 (bo i powrót)= 312 km

Do tego 1200 km wakacji. Łącznie 1512 km/rok. Policzmy koszty utrzymania auta na takim dystansie. Wystarczy model „klasy Golfa” z niewielkim silnikiem, może być wiekowy. Co powiecie na Opla Astrę II? Liczymy.

  • przegląd roczny – 500 zł,
  • ubezpieczenie – 400 zł,
  • naprawy – 300 zł (niewiele, bo i przebieg minimalny, ale akumulator/opony trzeba zmieniać),
  • paliwo – 790 zł.

Łącznie: 1990 zł (taki wóz już nie traci na wartości).

Teraz koszt wynajmu i paliwa. Żeby pojechać po zakupy nie będziemy wynajmować auta, bo to bez sensu. Weźmiemy taksówkę 20 zł x 2 x 52 = 2080 zł i już przekroczyliśmy koszt utrzymania auta, a zostały jeszcze wakacje. Niech trwają 7 dni, trzeba do tego doliczyć jeszcze dwa (nie oddamy auta w środku nocy, ani go nie odbierzemy), w sumie 9. Koszt w moim mieście 1431 zł. Zostało nam „tylko” paliwo na 1200 km – 500 zł. W sumie 4011 zł. Ponad dwa razy więcej niż posiadanie. Same tygodniowe wakacje zrównują się w cenie z posiadaniem auta.

Nie opłaca się nawet w takich warunkach. I wiecie co? Otóż nie znam nikogo, kto z auta korzysta tylko przy dużych zakupach i na wakacje. Nawet moi teściowie, para siedemdziesięciolatków regularnie jeździ na działkę, teść dojeżdża do dorywczej pracy.

46 komentarzy do “Wynajem samochodu zamiast zakupu. Czy to może mieć sens?”

    1. A jednak usilnie do wynajmu namawiają. Czytałem artykuł w poniedziałkowym „Motorze”, na pytanie czytelnika o przyczynę spadku wartości elektryków, odpowiedziano że nowe drogie, podaż duża i uwaga „będą głównie wynajmowane”. Tam ktoś grubo minął się z logiką. Jakim cudem wypożyczalnie, czyli przedsiębiorstwa komercyjne, mogą iść w auta na których tracą, zamiast zarabiać?

  1. Brak własności to mokry sen światowego komunizmu. Będzie promowany wynajem, początkowo nawet może okazać się korzystny. Z domami ma być podobnie. Właśnie w tym celu powstał CEEB i systematycznie podnosi się poprzeczkę dopuszczalnej emisji lokali. Chrześniak mojej żony, mieszka w Londynie, jest lekarzem i od 2 lat nie ma już samochodu. Na zakupy jeździ metrem.

    1. Mój brat – też londyńczyk, też żyje bez auta z przyczyn praktycznych. Sieć metra jest gęsta i znacznie szybsza niż własny wóz. Koleje, samoloty. No i spore opłaty oraz podatki. Da się funkcjonować bez samochodu i w Polsce – w Warszawie, może Wrocławiu, Poznaniu.
      Wynajem mieszkań okaże się korzystny tylko na rynku spadającym.
      A aut? Nigdy. Jeżeli ja na utrzymanie Fiata 500 wydaję rocznie (przegląd, ubezpieczenie) – ok. 1000 zł + to co na paliwo i drobne naprawy (zależy od przebiegu), to ile km za to przejadę Pankiem, skoro biorą 6 zł na start, 2 zł/km jakieś dopłaty za czas? Bez sensu.
      Oczywiście będą przekonywać, że zawsze nowe, że o nic się nie martwisz. To tak jak z leasingiem. Dla firmy ekstra, dla prywatnego taniej wziąć kredyt i jeździć nie 2 lata ale 10.

      1. Jezeli swiatowym komunistom sterujacym rynkiem bedzie zalezec na wprowadzeniu wynajmu, to tak opodatkuja prywatne auta (vide Dania od lat) i doplaca do wynajmu,zebysmy z koniecznosci sie przestawili, do czego mam nadzieje nie dojdzie.Beda auta na niewyplacalnych slupow itp.

        1. Jak opodatkują prywatne, to będziesz miał na firmę. Rynek nie znosi próżni. Poza tym liczę na lobby motoryzacyjne. Taki Volkswagen (ale i Toyota, Ford) nie może dopuścić do prymatu carsharingu, bo to oznacza bankructwo.

    1. Nie łączyłbym bitwy o Monte Cassino z prawem do samochodu. Wiadomo – rzeczą żołnierza jest walczyć, czy wróg nadchodzi ze wschodu czy z zachodu. Natomiast nie decyduje on (a przynajmniej nie powinien – jak Jaruzelski) o prawach w państwie. Znam jeden wyjątek, kiedy to się udało bez rozlewu krwi i wojny domowej – Kemal Atatürk. Ani nasz Piłsudski, ani Franco, ani Pinochet nie uniknęli starć ulicznych. I jestem przekonany, że gen. Anders, biorąc pod uwagę jego doświadczenia przedwojenne, nie zdecydowałby się taki krok. Walczył z Niemcami i walczyłby z Rosjanami, ale w polu. Mówi też o „wolności” raczej jako synonimie niepodległości.
      Zresztą idąc w tym kierunku, każdy z nas będzie miał prawo do samochodu (nikt raczej nie zakaże posiadania) lecz, w najgorszym wypadku, jak w niektórych krajach Azji czy w Danii, słono za to zapłaci.

      1. Bezposrednio nie mozna laczyc, ale wtedy niedobite komuchy (Patton chcial ich pogonic za Ural,ale zostal zlikwidowany) teraz chca zawladnac swiatem, to ta sama linia, pewnie dzieci, wnuki, ta sama mentalnisc, tylko unowoczesniona.Gdybys zapytal dzisiejszego policjanta gdzie slusyl jego ojciec lub matka, wielu powie,ze w MO, a gdybys zapytal emeryta MO co robil jego ojciec czy matka, powie, ze bajpierw byl w AL/HL, a potem wstapil do MO. Czym bylo i co robilo AL/GL wiemy,a jak nie wiemy to poczytajmy.Znalem takich, i wlasnie ich dziadkowie sluzyli w tych wspanialych organizacjach.A rodzic lub oboje w MO .

        1. Znam kilku młodych pracowników policji. Żaden nie miał rodziców w MO. Jeden – teścia. Byli milicjanci (podobnie jak granatowi policjanci w 1945) szli dalej do obcej ideologicznie mundurówki, ponieważ nic innego nie umieli. Podsumował to Franz Maurer „Pójdziesz dziadek do Polskich Nagrań na łowcę talentów”.

          1. Nie wszyscy na pewno.
            Zreszta w MBP tez nie pracowali sami Zydzi, jakies 40%, co jest ogromna nadreprezentacja w stosunku do ilosci Zydow w Polsce,ale to na boku i nie o to chodzi.

          1. Jak najmniejsze, bo w kryzysie podatki obniza sie a nie podnosi.
            A juz na pewno nie te, ktore chce sie nakladac na auta spalinowe.W roznej formie i zakresie, chocby jako zakaz wjazdu do miast, bo to tez generuje koszty.

          2. Do 21.11. Niestety podatki będą tylko wyższe, nawet jeśli rządzący opowiadają co innego. Po prostu pożyczając pieniądze, potrzebujemy ich coraz więcej (obsługa długu), a jak wiadomo, rząd nie ma własnych pieniędzy.Na cięcia wydatków raczej nikt się nie zdecyduje, więc koło się nakręca.
            W praktyce powstaje zatem pytanie o obciążenie podatkowe i ich rozłożenie. Lewica chce wysokich podatków i dowalenia bogatym (a z ich braku – dobrze zarabiającym), prawica – już sama nie wie czego. DG w Polsce obłożona jest daninami, w zasadzie, degresywnie, tzn. im więcej zarabiasz, tym mniej procentowo płacisz. Są oczywiście jakieś ekstra podatki branżowe, ale regułą: korpo musi odprowadzić grosze, mały przedsiębiorca, znacznie więcej.
            Nawet Business Insider mydli ludziom oczy w tym zakresie – stworzę o tym wpis.

  2. Porównujesz wynajem samochodu najwyżej 2/3 letniego z posiadaniem kompletnego gruchota. Czyli jabłka do gruszek.

    Wynajem ma jedną zaletę z punktu widzenia np. ekologii – z jednego samochodu korzysta kilka rodzin (np. w ciągu 2 miesięcy wakacji jedno auto obsłuży 4 wynajmy po 2 tygodnie).

    Twój samochód większość czasu stoi. Samochód w wynajmie większość czasu jeździ, dlatego korzystanie z niego jedynie od czasu do czasu zawsze będzie tańsze dla poszczególnych użytkowników niż posiadanie analogicznego samochodu na własność.

    1. Dziękuję za głos w dyskusji, ale… pozostanę przy swoim. Założyłem minimalne używanie samochodu – po zakupy i na wakacje. Stąd auto prywatne do wyboru – zupełnie wystarczające. 13-15-latek nie jest kompletnym gruchotem, mogę spokojnie poruszać się nim w trasy bez ryzyka, że nie wrócę. Wiem, bo miałem kilka takich aut. Ba, 25-letnim Porsche (fakt, z przebiegiem ok. 125 tys. km) jechałem bez strachu 400 km. Takiego auta praktycznie nie da się wynająć, a jeśli już (w moim mieście jedna wypożyczalnia ma coś takiego), to płacisz 100 zł dziennie + opłata za przygotowanie (300 zł). Czyli tydzień = 1000 zł. Nawet wtedy koszty stałe szybko zrównują się z wynajmem. Na godziny? Nie weźmiesz. Tam tylko nowe? Dlaczego, ponieważ ma się opłacać firmie, a nie nam.
      Przyjąłem założenie jazdy użytkownika prywatnego. Jasne, lepszą opcją jest współdzielenie auta, ale w teorii. Trzeba znaleźć 4 rodziny, uzgodnić wakacje no i trzymać się ustaleń, że za naprawy płacimy po równo, a nie ten, komu akurat padło. W praktyce – nierealne.
      Zrobię oczywiście porównanie przy większych przebiegach i wtedy zobaczymy, co mi wyjdzie.

    2. OM porownuje rozwiazania stosowane w praktyce przez ludzi i ma racje.W celu obnizenia kosztow ludzie jezdza gruchotami,a gdybys policzyl koszty uzycia gruchota, W RTM SPADEK WARTOSCI, to bedzie tanszy niz 2/3 latek.Oczywiscie jest wieksze ryzyko awarii, i dlatego gruchot nie powinien byc uzytkowany w firmie, ktora z powodu przestoju bedzie miala straty, tylko prywatnie.Straty beda mniejsze lub zadne.

    3. …jeszcze cos.Przyklad: masz auto na wynajem, czyli go nie masz, bo musisz znalezc i wypozyczyc.Wybucha wojna, musisz natychmiast ewakuowac sie z miasta.Myslisz,ze wtedy wynajmiesz auto? 🙂

      1. Do 21.08. Zrobiłem już wyliczenia do wpisu – ukaże się 23.10.2023. Zaspoileruje – wynajem nawet na firmę – nieopłacalny. Tu nawet nie trzeba wojny. Przypomina mi się argument zwolenników wynajmu mieszkań. Pytają: A co zrobisz z płatnością raty kredytu, jak stracisz pracę? Jakby wynajmujący nie oczekiwał zapłaty.

    4. Mateusz-wyobraz sobie,ze nwet sa ludzie, ktorzy maja-o zgrozo-w dupie ekologie i przygotowuja sie na mozliwosc wojny, w tym posiadaja odpowiednue pojazdy-o zgrozo-na wlasnosc, oraz-o zgrozo-na paliwa ciekle a nie na prad, bo pradu do auta z wiadra nie wlejesz w sytuacji rozpierdolenia elektrowni i FV,
      https://www.prepperforums.net/forums/

  3. Hej!
    Fajne masz tutaj myki jeśli chodzi o samowystarczalność. Tak sobie pomyślałam, że może to być temat twojego postu.
    Otóż chodziłam dzisiaj z psem po polach w okolicy i zaczęłam się zastanawiać, czy byłoby możliwe kupić sobie działkę rolną )w założeniu, że będę miała uprawnienia) i wybudować na niej drewniany mały domek, ok 35m. Problem polega na tym, że na takich odludziach nie ma infrastruktury. Marzę o takiej samotni już od dawna, ale hamuje mnie koszt doprowadzenia mediów.
    I tak rodzi się pytanie: czy da się żyć bez stałego prądu? Wodociągów i kanalizacji? Jestem kobietą no i pewne ułatwienia muszę mieć 😉 np. wodę w kranie, toaletę, router, małą lodóweczkę. Myślałam o jakimś agregacie, panelach itp. No bo zakładam, ze ogrzewałabym kozą a gotowała na gazie z butli.
    Czy to w ogóle możliwe?

    1. Nie wiem czy to bylo do mnie, ale tak-oczywiscie mozliowe.
      Zalozmy,ze na kupionym polu i w okiolicynie ma zadnych mediow.
      -woda-studnia kopana glebokosc 6-8 metrow, bedzie woda podskorna,ale mozna heh uzywac, do picia moze trzeba uzdatnic ale niekoniecznie.Podlaczasz do tej studni pompe do wody, ktora tloczy wode do instalacji i masz wode w kranie.Moze byc tez studnia glebinowa , glebokosc minimum 50 metrow, koszt rzedu 30k zl, jesli rozdzkarz wskaze, ze bedzie woda.Woda czysta bez uzdatniania,ale inwestycja wieksza i nie wiadomo czy mozliwa.
      -prad: agregat za 1-2k zl ale wtedy prad drogi jakies 3zl/kwh, lub fotowoltaika (nie wiem jki koszt, minimum pewnie z 15k zl(, ale prad za darmo.
      -gaz wiadomo butla
      -scieki szambo
      -internet moze byc przenosny z modemem (mam taki, dziala,czasem muli ) albo satelitarny , nie muli (troche drozszy, mialem, zrezygnowalem bo z modemu Play tanszy)
      -ogrzewanie piec/koza/kominek na drewno, do domku pow. 35m2 nie trzeba dodatkowo rozprowadzac rur, sam kominek wystarczy do ogrzania calego domku
      -jesli masz mieszkac na odludziu potrzebne auto 4 x 4, jeden z najlepszych malo spalajacy to suzuki jimny, mozna zamontowac lpg, koszt uzywanego do jazdy okolo 15k zl

      Koszt domku sama znajdziesz, oglaszaja sie wykonawcy. Moze tez byc duza przyczepa holenderska dodatkowo ocieplona, mieszkalem w takiej, sprawdza sie nawet w mrozy, koszt rzedu 30k zl

      1. …z tego co wiem dzialke rolna do 0,5ha mozna kupic bez uprawnien rolnika (swoja droga to idiotyzm, kiedy przejmowalem kilkadziesiat ha za tzw.mienie zabuzanskie w zachodniopomorskim w 2005-7 zadnych debilnych uprawnien nikt nie chcial), ale moglo sie zmienic, trzeba to sprawdzic.

        1. Te restrykcje wprowadzono w przedostatniej kadencji, żeby powstrzymać zakup ziemi przez cudzoziemców. Polakom KOWR daje zgody, jeśli zadeklarują prowadzenie działalności rolniczej. Nie ma z tym problemu.

      2. Dzięki. Odpowiedziałeś przede mną. Ja ćwiczyłem internet na wsi, poza satelitarnym. Dramat. Teraz założyli światłowód i lepiej niż w mieście. Co do FV. Dla jednej osoby, tak profesjonalna – zbędna. Lepsze chyba takie instalacje „polowe” na 12V. W ostateczności „letniskowe” 1 KWp za 6500 zł znalazłem w necie – link .
        Co do przyczepy holenderskiej. Nie wiem czy kobieta (łatwiej tracą ciepło) przetrwa w niej zimę. Do Polski zjeżdżają bardzo wymęczone egzemplarze (wełna tylko na dole), w środku brzydko, niewiele zmienisz, tyle pomieszczeń zbędne dla jednej osoby. Poszedłbym w domek, ew. wiejską chałupę.

    2. Na działce rolnej w teorii nie można nic zbudować, ale…
      Po pierwsze – gmina łatwiej przekształci na letniskową niż budowlaną,
      Po drugie – możesz kupić siedlisko zamiast budować od 0,
      Po trzecie – sam zakup nie jest problemem, jeśli oświadczysz prowadzenie działalności rolniczej,
      Po czwarte – istnieje kilka myków, jak zabudować grunt rolny o ile nie ma się prawa zabudowy (np. budynek gospodarczy rolniczy). Nie jest to do końca legalne, a le na wsi nikt raczej nie sprawdza.
      Co do mediów. Wodociąg raczej na wsi będzie. Jeśli nie – została studnia lub życzliwy sąsiad. Ja zawsze najpierw zaczynam od wody. Bez prądu, bez gazu, bez kanalizacji, bez internetu – przeżyjesz. Bez wody, już nie. Prąd – panele FV lepsze niż agregat, bo ten zużywa dużo paliwa w trybie ciągłym i hałasuje. Spać przy nim nie sposób. Lodówki są takie na 12V albo na gaz z butli (do przyczep). Kanalizacja? No cóż, ludzie sobie radzą. Albo szambo, albo przydomowa oczyszczalnia.
      Powodzenia!!! Czasami lepiej kupić działkę, nie taką do końca samotnię, ale bliżej mediów. Czasem taniej wyjdzie budynek do remontu niż stawianie nowego. Mam oferty na dom w górach – nowoczesna stodoła o powierzchni 35m2 za 120 tys. zł.

      1. A jak z wodą? Do studni potrzebna pewnie pompa. Na prąd. FV nie magazynuje chyba prądu. Przynajmniej nie u mnie. Taki magazyn z tego co wiem, zajmuje dużo miejsca i jakieś 2 lata temu kosztował ok. 25 tys, z tego co pamiętam. Zakładam, że będę potrzebowała wodę nie tylko w dni słoneczne. Domek holenderski odpada. Raczej taki letniskowy całoroczny z drewna. Od dawna śledzę rynek i mam już nawet upatrzonego wykonawcę. Jeśli chodzi o sąsiadów, to ja podziękuję W tej chwili mieszkam na wsi i takich mam. Chodzi mi o zupełne odludzie. Rolnikiem nie jestem i nie wiem, czy w związku z tym mogę kupić ziemię ok 1 hektara.Ale są kursy. Jeśli chodzi o auto, to wiem, jak wyglądają takie polne drogi w pluchę, a co dopiero zimą 🙂 więc oczywiście jakieś auto 4×4 konieczne. Najbardziej martwi mnie prąd i obejście przepisów, żeby taką chatynkę wybudować.

        1. Mozez mioec w ostatecznosci w samochodzie duzy akumulator i orzetwornice pradu z 12v na 220v,Ale to ledwo pociagnie pralke automat lub lodowke, i spalanie auta wieksze niz agregatu. Lepiej agregat.Jesli nie chcesz FV.Wlaczac czasowo, nie stale, tylko wtedy kiedy potrzeba.

        2. 1ha nie kupisz bez zgody KOWR (państwowa agencja). Formalność.
          Co do pompy. No cóż, niekoniecznie na prąd z sieci. Poza abisynkami (taka, w której machasz rączką i leci woda), znajdziesz modele na akumulator. Można zbierać deszczówkę na dachu i sama spłynie lub wykorzystywać jakiś strumień, źródełko, położone wyżej. Grawitacja zrobi swoje. Wtedy tylko kupujesz w baniakach do gotowania (dla jednej osoby – niedużo).
          Zupełni hardkorowcy robią tak. Kupują zbiornik z rozbitka przyczepy/kampera, montują w bagażniku auta i napełniają go wężem na stacji benzynowej, myjni samochodowej, camperparku ew. życzliwego dalszego sąsiada. Da się do tego podpiąć zewnętrzny zlew. Najlepsza opcja na lato, bo w zimie trzebaby trzymać w ogrzewanym garażu.

      2. Postawic przyczepe mozna, niekoniecznie holenderska ()holenderskie same nie moga sie poruszac, kola imitacja, przeladunek dzwig/hds), taka wieksza turystyczna.
        Moze tez domek bez law fundamentowych do 35m2 (70m2?) na zgloszenie.

    1. Do 20.43 i 20.15. Straszenie. Z 1,9 mln Palestyńczyków, nawet gdyby wszyscy uciekli do UE (a tak nie będzie, są inne kraje Europy, plus Turcja), na Polskę (wg parytetu ludności) przypadnie może 150 tys. Jeśli uwzględnimy, że część zostanie jednak na miejscu, część zginie lub osiedli się po drodze, w Polsce pojawi się w najgorszym przypadku (relokacja) kilkanaście tysięcy, dobrowolnie i przejściowo – kilkaset osób. Na miasto wielkości mojego (340 tys. mieszkańców) przypadnie 10-150 emigrantów. 150 kolorowych to studiuje u nas medycynę na jednym tylko roku. Żeby osiągnąć poziom Francji czy Szwecji (więc już niebezpieczny) trzeba kilkudziesięciu lat polityki otwartych drzwi do byłych kolonii. Do nas przyjeżdżają w mniejszym stopniu, bo na świecie uchodzimy za biednych, a brak nam zaszłości kolonizatorów.

      1. OK-tak, wedlug parytetu.ALE- mozliwe,ze herr Tusk i spolka zechca na polecenie Brukseli zaimportowac wiecej, coby wyrownac niski ich poziom u nas, co spowodowal herr Kaczynski, a czemu Bruksela byla i jest przeciwna do tego stopnia,ze moze nie dac piniazkow 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *