Dlaczego nie zamieszkać na wsi? Pokłosie rozmowy z osobą, która woli wynajmować ze skromnej emerytury.

Czytelnicy bloga wiedzą, że jestem zwolennikiem „wiejskiego życia” w opcji nieradykalnej czyli łączenia mieszkania na wsi z minimalną aktywnością zawodową. Ot, mieć ciasto i zjeść ciastko. Dzisiaj padną argumenty opcji przeciwnej – bezwzględnie miasto w każdym wymiarze. Podał je członek mojej rodziny, dla którego tanie życie w niewielkim domku powinno przedstawiać najrozsądniejszy wybór. Gdy w grę wchodzą emocje, nikną argumenty racjonalne.

O rozmówcy.

Połowa pary w wieku wczesnoemerytalnym, wynajmującej mieszkanie w wielkim mieście (czyli płacącej ok. 3500 zł za mieszkanie + opłaty). Dochody – 2x emerytura + pensja – w sumie 10.000 zł. Na dwie osoby całkiem sporo, ale raty kredytów, utrzymanie dwóch aut, no i wynajem zostawiają na życie ok. 3000 zł.

Alternatywa

Mały domek na własnej działce, 35 km od dużego miasta i niecałe 10 km od małego. Koszt 50 tys. zł – na materiał (obie osoby z wykształceniem budowlanym).

Argumenty przeciwne przeprowadzce na wieś.

  1. Jestem zwierzęciem stadnym.
  2. Mam swoje towarzystwo w organizacji charytatywnej.
  3. Na wsi nie znajdziemy pracy.
  4. Ciężko jest pracować przy domu.
  5. Nie wyjedziemy z działki i umrzemy z głodu.
  6. Wiosną i jesienią – błoto.
  7. Nie stać mnie.

Ile razy słyszeliście takie (lub podobne) słowa? Czy rzeczywiście mają one swoją wagę?

Jestem zwierzęciem stadnym. Wiadomo, miasto daje poczucie szerokich więzi towarzyskich. Zazwyczaj jednak bywają to związki dość płytkie. Na wsi może

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *