Toyota Hilux VIII i Fiat 500c – pierwsza jazda.

W sobotę przyjechałem pod dom Hiluksem, a moja żona przyprowadziła swoją 500c. Podróż na dystansie 550 km trwała ponad 6,5 godziny, bo nie forsowałem tempa. Oto pierwsze wrażenia.

Przebieg trasy.

Z 550 km, w tym: 130 km drogami lokalnymi, różnej jakości i szerokości (od tragicznych i wąskich dróżek do świeżej nawierzchni jednopasmowej drogi krajowej), następnie 140 km po autostradzie, 275 km ekspresówki i 5 km po mieście. Co jasne, miasta i miasteczka gęsto znaczyły drogi lokalne. Pozwoliło to sprawdzić auto we wszelkich okolicznościach (poza wyjazdem w teren).

Stan początkowy pojazdów.

Hilux rocznik 2018 2.4 d – 150 KM, wyposażenie DLX (manualna klima, radio CD) przejechał na Korsyce 113 tys. km. Stał na oponach AT. Dotychczasowa eksploatacja, jako pojazdu użytkowego, dała mu się we znaki (pęknięty zderzak, kilka obcierek, podrdzewiałe haki mocujące bagaż). Nie miał jednak żadnych defektów mechanicznych.

Fiat 500c 1,2 FIRE – 69KM, jeździł dotychczas na południu Europy, zrobił od 2010 r. 150 tys. tys. km. Pomimo, że pochodził z Francji, wyposażono go w opony Kormoran (letnie). Zaliczył gradobicie (szereg drobnych wgniotek na nadwoziu). Dach składany (taki trochę welurowy) wyblaknięty. Za to środek (z wyjątkiem pękniętej skóry na boczku fotela – typowe w 500tkach) w fajnym stanie. Nie działała klapa bagażnika (pewnie przekaźnik).

Cena obu była okazyjna i na pewno na nich nie stracę.

Miejsce w środku.

Koń jaki jest – każdy widzi. Fiat 500c to małe auto. 4 miejsca (za mną 5 cm odstępu), więc praktycznie 2-osobowe. Do tego namiastka bagażnika (180 litrów i klapa wielkości małej walizki). Ale nawet wysoki kierowca znajdzie miejsce (z racji szerokości i konsoli skrzyni biegów – problem sprawi tylko wysokiemu i potężnemu).

Hilux, wersja Extra Cab (tzw. półtorej kabiny) – nazywam ją kurołap, bo drzwi tylne otwierają jak w Syrenie 104 (pod wiatr). Pomimo 5,3m długości, ponownie 4 miejsca, z tyłu – siądą co najwyżej niewysocy (tak do 1.6m), o ile kierowca przekracza wymagania feministek. Bagażnika – nie ma. Jest skrzynia (tu wersja z wykładziną, bez rolety i zabudowy). Idealny dla rolnika ew. budowlańca.

Komfort jazdy.

Fiat, z racji krótkiego rozstawu osi, podskakuje na każdym wyboju. Na zniszczonej drodze wiejskiej, żona nie mogła przekraczać 80-tki tak trzęsło. Fakt – w porównaniu z Passatem – słabo.

Hilux, zaskoczył in plus. Naczytałem się jak ucieka tył, tylna oś podskakuje. Drżenia odczułem tylko na spartolonym odcinku ekspresówki (jazda jak po dawnej „zemście Hitlera” w okolicach Wrocławia). W terenie wiejskim – płynął. Komfort wyższy niż w Konie, Hyundaiu i30. Balony na kołach robią robotę.

Widoczność ze środka.

Tym razem zacznę od Hiluxa. Nie ma kamer ani czujników. Siedzi się wysoko, ale trudno wyczuć punkty skrajne przodu i tyłu (kąt patrzenia + niewielka szyba w ścianie grodziowej). Pick upy tak mają.

Podobnie w Fiacie, choć z zupełnie innych powodów – obłości. Tam na szczęście piszczy tylny czujnik, bo szybka wielkości 2 kartek papieru. W lecie (bez dachu, to się zmieni). Przód z kolei krótki.

Funkcjonalność.

Trudno o bardziej różne samochody. Fiat – doskonały w lecie i w mieście. Na trasy nadaje się wyłącznie po dwupasmówkach lub drogach podmiejskich, z racji słabych osiągów nie polecam na zatłoczone drogi krajowe. Toyota – wóz do pracy (wersja DLX – twardy łatwo zmywalny plastik) i w teren. W mieście pomyłka.

Żadne nie sprawdzi się jako auto do wszystkiego.

Spalanie.

Mój konik. Zawsze notuję spalanie, staram się to przeliczać. Tym razem biorę pod uwagę spalanie rzeczywiste (od tankowania do tankowania). A wyszło to tak:

– Fiat 500c: ok. 4.8 l/100 km na odcinku lokalnym (start na zimnym silniku), 5,1 na dwupasmówkach z prędkością (90-110 km). Średnia – 5,07 l/100km. A gdyby jeszcze gaz?

-Toyota Hilux – 6,9 l/100 km na drogach zwykłych, na odcinku ekspresowo-autostradowo-miejskim 7,5 l/100km (prędkość jak Fiat 500c, jechaliśmy jedno za drugim).

Obie wartości uważam za pozytywne, biorąc pod uwagę, że w podobnych warunkach:

Fiat 500 1.3 JTD spalał na 100 km ok. 4 ,5 litra, Passat 1.6 Tdi ok. 5 litrów, Skoda Kamiq 1.0 TSI – 5,5 l, I30 1.4 MPI – 7 l.

Zrobiłem jeszcze test miejski – 6,2 km w warunkach niezbyt intensywnego ruchu (na stację paliw) Wynik 6,5 l/100 km (FIAT) i 10,7 Hilux.

W przypadku Fiata odbiega to in minus od deklaracji producenta (średnio 5.0 l/100km), ale in plus od średniej podawanej na portalach branżowych. Podobnie jest w przypadku Hiluksa. Producent podaje 6,5 l/100 km w trasie i 8,5 l/100 km w mieście. W trasie dałbym radę zbić 0,4 l/100 km, ale w warunkach miasta, przeszło – 2 l/100 km wydaje się całkowicie nierealne. Z kolei portale oceniają zużycie poniżej 9 l/100 km (nawet w trasie) jako nieosiągalne („nigdy nie widziałem 8 z przodu”). Ja, jadąc wozem pierwszy raz, na całkowicie nieznanej trasie (pokonałem ją raz, prawie rok temu) zrobiłem 6,9 l/100 km. Nie taki więc diabeł straszny.

Podsumowanie.

Generalnie z obu aut jestem zadowolony, choć nie poznałem ich największych zalet. Hiluksem nie zjechałem poza utwardzoną drogę, nic nie wiozłem, w Fiacie nie zrzuciłem dachu. Toyota w trasie dała się polubić (a tego nie oczekiwałem), Fiat okazał się oszczędniejszy niż sądziłem (porównując z Pandą 1.1, która w mieście poniżej 8 l/100 km nie schodziła, a w trasie raz wykręciłem 5,5 l/100 km). Bliżej mu do Yarisa 1.0 (auta dla mega skner).

Humor poprawia mi też okazyjna cena nabycia. Wprawdzie jeszcze sporo muszę poprawić (za część już zapłaciłem sprzedającemu), ale pomimo tego, udało się kupić tanio. A o to chodziło – zrobić sobie przyjemność, za niewielkie pieniądze.

34 komentarze do “Toyota Hilux VIII i Fiat 500c – pierwsza jazda.”

  1. Gratulacje.

    1.Hilux:
    -dobrze,ze klima manualna
    -6,9 l wg komputera czy po tankowaniu?Bo wydaje mi sie malo, 10l tak
    -nie ucieka tyl-masz z tylu sztywna os czy niezalezna?

    2.Fiat:
    -jezeli juz oszczednosc, to moze zamontowac gaz? Wtedy jazda za grosze-14 zl/100km?

    1. Komputer w Hiluksie podaje dane prawdziwe, tyle samo wyszło mi przy tankowaniu tzn. 7.3 z całej trasy. Tył oś sztywna – to jest najbardziej użytkowa wersja. Nie ucieka, przy czym ja jeżdżę spokojnie. Dzisiaj miałem pierwszy raz w terenie – bajka.
      W Fiacie myślałem o gazie, tylko przy takich parametrach i jeździe mojej żony, zwraca się wieki.

        1. Do 20:51. Nawet trochę ponad 2 tony. Dzisiaj pojechałem na wieś i sprawa spalania się wyjaśniła. Jazda z prędkością 80 km na godzinę na 6, gwarantuje optymalne zużycie. Wszelkie odchyły od tej wartości (np. 50 na 4 przy tych samych obrotach) podwyższają spalanie drastycznie.
          Dzisiaj podróż 85 km, na trzy raty (czyli trzy zimne starty i 15 km po mieście), przez 55 km z klimą (wysoka wilgotność powietrza), korki, trochę jazdy po drodze gruntowej i spalanie 8,5 l/100 km. Po pierwszych 3 km w mieście (światła, korki) – 14,5 l/100 km. Droga powrotna (5 km po mieście i 25 km na wsi), bez klimy to już 7,5 l/100 km.
          Stale jeżdżę sam i z maksymalnie z niewielkim ładunkiem (30 kg).

    1. Miałem dzisiaj błoto – droga na wsi po 2 dniach deszczu. Spisał się na medal. Fiat, Passat, jechałem z duszą na ramieniu – tutaj tylko pilnowałem, żeby nie zsunąć się w bok. Zero problemów z trakcją, a nie korzystałem z reduktora i spięcia tylnego mostu.

          1. To lepiej niz sam.Trzeba sprawdzic w instrukcji,czy ktores z tych przelozen -H4 lub L4 – nie jest „na sztywno”, tzn. polaczenie dwoch osi bez udzialu tarczek ciernych w mechanizmie roznicowym miedzyosiowym.Chodzi o to,ze wtedy mozna jezdzic na 4 po sliskim blocie,lodzie,sniegu,ale nie po asfalcie, bo wtedy mozna urwac cos w napedzie podczas skrecania (brak kompensacji roznicy predkosci przedniej i tylnej osi).Muysle,ze w Twoim aucie nie ma tego sztywnego polaczenia,bo tak bylo w starszych,ale warto sprawdzic,bo ta niewiedza moze byc kosztowna.

          2. Janku, ja nie inżynier, ale zacząłem od czytania instrukcji. I H4 możesz włączać do 60 km/h, nie ma nic o przyczepnych nawierzchniach, a w terenie raczej prędkości rzadko osiągalne. Reduktor – ograniczenia prędkości na biegach są inne i na postoju. Do blokady – trzeba się zatrzymać.

          3. …jeszcze dobrze byloby sprawdzic w instrukcji sposob zalaczania reduktora, tzn. czy w czasie jazdy, czy zatrzymac auto.Zwykle trzeba sie zatrzymac,chyba,ze inzynierowie z Petrobudowy 🙂 cos wymyslili.

          4. Do 0.32: Jezeli nic nie napisali, to dla spokoju ducha ja bym zalaczal reduktor po calkowitym zatrzymaniu.
            Milego dnia.

      1. …reduktor zwykle kiedy siedzisz w dziurze i nie mozesz normalnie wyjechac,albo ciagniesz np.tira.Albo wyciagasz inne auto z rowu czy blota.Okolo 3x zwiekszony moment i moc,ale max 50-60 km/h.

        1. Do 20:55. Dlatego jeszcze nie korzystałem, bo nie było takiej potrzeby. Szedł gładko, bez uślizgu.

          1. I tak powinno byc 🙂
            Gdybys kiedys wlaczyl blokade tylnej osi, mozesz jechac tylko na wprost, nie skrecac.Mechanizm roznicowy wtedy nie dziala.Ale blokade wlacza sie tylko awaryjnie , jak sie wygrzebiesz z pulapki mozna to rozlaczyc.Zreszta przy Twoim sposobie uzytkowania watpie,zebys choc raz uzyl blokady i reduktora.

    1. A Warszawę widziałem. Będzie draka. Aczkolwiek Trzaskowski może myśleć – na złość babci niech mi ucho zmarznie. Niech panowie spod Grójca- wyborcy PiS zobaczą jak jest fajnie, kiedy Passatem B4 obładowanym jabłkami zostaną zahaltowani na granicy miasta.
      A argument prosty – obecna ustawa na to pozwala (uchwalił ją aktualny Sejm chyba).

      1. Mam nadzieje,xe warszawiacy zrobia zadyme i nie bedzie tego.Trzaskowski na pewno juz ma elektryka,a jak nie, to go woza limuzyna.

      2. …to trza bedzie jablka na reczny wozek i jedziemy 20 km na plac 🙂 Ale to i tak nie trafi do mozgownic, bo zeby pojac zwiazek przyczynowo-skutkowy trzeba miec mozg (cytat z inz.Karwowskiego z czterdziestolatka -rozmowa z Maliniakiem).

          1. No fakt 🙂 W 1989 roku mielismy niewielki remont na Rynku Glownym w KRK.Material przyjechal furą, wtedy jeszcze fury stały pod skladami budowlanymi w roli taxi.A na rynek nic innego nie moglo wjechac bez zezwolenia.

          2. I teraz znowu wjeżdżać będą dorożką, zamiast Passatem B5 TDI.

    1. Można jeszcze na osiołku 😉 A na poważnie. Jakiś człowiek od transportu z Łodzi wysłał do warszawskiego ratusza analizę problemu. I zwrócił uwagę m.in. na podwójne utrudnienie dla mieszkańców podwarszawskich miejscowości: nie mogą wjechać do stolicy swoim autem, a wszyscy z dalszych okolic zostawiają im auta pod domem i zatykają transport publiczny.

      1. I tak bedzie,ale co to obchodzi naszych zarzadcow, ktorymi steruje kto inny.Dla nich jest wazne,zeby wykonac polecenia swojego szefa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *