Jeszcze nie jest tak źle. O cenach węgla przed II WŚ.

Ciągle walczę z idealizacją II RP, pokazując, w jakim stopniu nie była idealna. Dzisiaj  porównuje ceny węgla.Pisałem o tym, jak trudno wyliczyć średnią płacę przedwojenną. Robotnik rolny zarabiał 40- 50 zł miesięcznie, o ile pracował regularnie. Robotnik wykwalifikowany 80- 170. Umysłowi mieli medianę ok. 200 -250 zł. Ja przyjmuję średnią płacę 80 zł.

Cena tony węgla kosztowała od 30 zł (Śląsk) do 50 zł (Warszawa). Czyli średniak mógł sobie pozwolić na 2 tony węgla za miesięczną wypłatę. Obecnie na rynku regulowanym (sklep PGG) węgiel kosztuje 2000 zł.  Mamy dokładnie to samo   – 2 tony. Ale, gdy wejdziemy na rynek, nawet doliczając dopłatę (3000 zł), te same 2 tony kupimy za 6000 zł i przekraczamy poziom przedwojenny.

48 komentarzy do “Jeszcze nie jest tak źle. O cenach węgla przed II WŚ.”

  1. Przedwojenne pensje dobrze przyjales.
    Pytanie czy wtedy byly doplaty do wegla jak teraz, pewnie nie. Czyli mozemy kupic za srednia pensje tylko 1,3 tony.

  2. …poniewaz powinnismy porownywac cena przed wojna i po wojnie bez doplat, bo doplat przed wojna nie bylo.
    Czyli teraz mozna kupic mniej wegla,ale tez jest silny kryzys i ceny wegla sa sztucznie zawyzone. Porownanie mozemy powtórzyc kiedy rynek sie uspokoi.

    1. Ceny węgla w detalu. Wiele elektrowni dalej kupuje po starych cenach. I tak, to nienormalne ceny. Generalnie mam nadzieję, że nie dojdziemy do tego, żeby średni poziom życia był jak przed II WŚ.

      1. Mam nadzieje,ze nie.Dla wychwalaczy czasow przedwojennych-mimo,ze mojemu dziadkowi niezle sie powodzilo,zaczelo o wiele gorzej za PRL-wystarczy wspomniec,ze posiadanie samochodu bylo mniej wiecej tak rzadkie jak dzisiaj samolotu.

        1. O ile samochód jakoś można wytłumaczyć (nowość), o tyle liczby osób na izbę już nie. Podobnie brak łazienek, dróg, kanalizacji, stosunek zarobków/cen.

          1. Nie tylko nowosc. Cena niewielkiego Forda z lat 30-tych (nie pamietam modelu,nowe auto import z USA bo innych wtedy nie bylo) to okolo 10.000 ówczesnych zlotych.Jak podales pensja np.nauczyciela 200 zl.Czyli 4 lata nie jadl,nie pil, nic nie wydal,zeby kupic auto.Dzisiaj-ile nauczyciel zarabia? 4k? W 4 lata dostanie powiedzmy 200k zl.A podstawowe auto kupi za jakies 100,moze troche mniej.Dzisiaj łatwiej kupic nie wtedy.Ale to normalne-z rozwojem cywilizacyjnym rozne dobra tanieja.
            Z tego co mi mowiono w domu wtedy kilo cukru kosztowalo 1 lub 2 zl. Czyli za 200 zl 100 kg.Dzisiaj za 4k nauczyciel kupi – tone cukru? Tez widac postep na plus.
            Ale to nie zasluga socjalizmu, tylko naturalnego postepu.Lepsze metody produkcji,lepsze gospodarowanie.

          2. Dokładnie. W 100 latach (międzywojnie) wzrost plonów zboża to 3-4 razy (4,5 t kontra 1,1 t). Plus masowa produkcja. Tak relatywnie potaniał chleb. W przypadku jabłek, jarzyn, wyglądało to podobnie, a czasami lepiej. A nakłady pracy ludzkiej zmalały (mechanizacja).
            Mój pradziadek miał takiego Forda. To było 1 z 10 aut na terenie gminy (dobre ziemie). Wszyscy właściciele to albo ziemianie, albo przemysłowcy. Hektar ziemi rolnej kosztował wtedy ok. 2,5 tys. zł. Teraz ok. 50 tys. zł.
            Więc auto to były 4 ha (obecnie najmniej 200 tys. trzeba zapłacić).

    1. Geotermia to jest siła. Zarówno do ogrzewania, jak i SPA. Tylko czy wiercenie z 12 km będzie opłacalne, gdy ceny węgla wrócą do normy.

      1. Nie podano kosztow wiercenia tym „laserem”, ale pewnie sa nizsze niz tradycyjne.
        Zobaczymy co im z tego wyjdzie.QE chce te otwory wiercic na terenie bylych elektrowni weglowych i w ten sposob zastapic wegiel.
        Pytanie czy juz na gl. 20km jest tak goraca para wodna,ze nada sie do ogrzewania.Nie znam sie,moze jest.Nie wiem do ilu metrow Rydzyk wiercil.Ale na pewno nie do 20 km.

  3. Do postu z 12.31: Prawdopodobnie moj dziadek i Twoj pradziadek byli mniej wiecej rowiesnikami, zwazywszy,ze jestem starszy od Ciebie okolo 10 lat a moj dziadek mojego ojca mial dopiero w wieku 45 lat. Dziadek urodzil sie w 1891 r.Pewnie dzialali w tym samym czasie.

    1. Mój pradziadek był mniej więcej ok. 10 lat starszy od Twojego dziadka. Akurat tak się złożyło, że zarówno każde kolejne pokolenie było tymi prawie najmłodszymi dziećmi. Zaczynał od 0, bo stracił wcześnie rodziców, a wychowywał go stryj, który po drodze zaliczył Sybir. Niemniej jednak wykształcenie (na tamte czasy) otrzymał i szybko został zarządcą całej (niewielkiej) cukrowni.

  4. Jeszczre cos o nieruchomosciach przed IIWS bo to Twoj konik:
    Dziadek kupil w 1936 niewielkie gospodarstwo w miejscowosci Laszki Murowane 5 km od Lwowa (obecnie w granicach Lwowa) – dom 300m2 + obora + stajnia + 8 ha sadu, ogolem 10 ha.Zabudowania nie wymagaly remontu-stan dobry.Nie wiem czy w cenie byly zwierzeta (krowy, konie),ale pozniej bylo tylko kilka zwierzat (2 konie i kilka krow), wiec mysle,ze to mozna pominac.Gospodarstwo bylo nastawione na sprzedaz owocow.Zaplacil wtedy 55.000 zl, a w umowie byl zapis,ze ta suma byla powiazana z cena zlota (czesc dziadek splacal sprzedajacemu w ratach przez 2 lata i skonczyl splacac pol roku przed atakiem Hitlera).
    W 2001 biegly wycenil gospodarstwo na 722k zl.Rowniez odniosl sie-poza cenami nieruchomosci-do ceny zlota.Czyli wzrost razy 14.Sprawdzalem to wtedy i bylo rowniez zgodne z indeksem wzrostu cen z amerykanskiego instytutu,ktory sie tym zajmuje.Ceny z 1936 i z 2001 mogly byc porownane bo wtedy byla u nas wolna gospodarka powiazana z swiatowym systemem finansowym a nie zaburzona komunistyczna.

    1. Faktycznie ciekawe. Tak blisko Lwowa oznaczało doskonały rynek zbytu, zwłaszcza na owoce. Stąd pewnie i wysoka cena. Mój pradziadek w 1937 kupił na licytacji fragment Ordynacji Zamoyskich (zjadali ich komornicy strasznie) – właśnie za ok. 1000 zł/ha w tym były budynki gospodarcze i dwór (bez inwentarza), a u Twojego dziadka wychodziło to 5,5 raza drożej. Co więcej, zakup też był na kredyt w TKZ.
      Wycena ziemi korzystna, bo w 2001 r. jeszcze osiągała niskie ceny (w porównaniu do dzisiejszych). W moich okolicach ok. 5000 zł za ha, a tu było względnie drogo, bo na takich Mazurach sprzedawano za połowę tej ceny (oczywiście pod Warszawą brano znacznie więcej). Za 722 tys. w 2001 r. mogłem kupić 10 mieszkań po 50m2. Dzisiaj ceny wzrosły 6-7 krotnie. Fakt, że złoto podobnie, uncja było 1200 zł, jest ok. 8000 zł.

      1. Bardzo mozliwe, pytanie gdzie byl polozony ten majatek, jesli daleko na wsi, to moze dlatego cena byla niska, no i „goracy towar” bo komornik?
        O ile dobrze czytalem umowe kupna Laszek mojego dziadka, to on nie bral kredytu z TKZ, tylko dogadal sie na splaty ze sprzedajacym,ale to szczegol.Dziadka glowne dochody pochodzily z pracy jako dyrektor w firmie wydobywczej francuskiej „Malopolska” oddzial Krosno-Lwow.Glownym zajeciem dziadka w tej firmie (dr prawa) bylo pozyskiwanie terenow pod pola naftowe od rolnikow.Te owoce to tylko dodatek, Babcia nie pracowala i zajmowala sie takimi sprawami dziadkowi.

        1. Okolice Szczebrzeszyna. Czyli ziemie świetne. Po prostu licytowali Zamoyskich na potęgę. Te 80ha to było za dużo dla rolnika, a wielka własność była bez kasy (podatki progresywne od ilości ziemi). Pradziadek rozparcelował 1/4 między chłopów i spłacił długi za całość, więc faktycznie kupił tanio.
          No więc, zarówno Twój dziadek, jak i mój dziadek stanowili przykład: pracować sobie na dobrym etacie, odkładać coś z pensji, a potem kupić, kombinować i pomnażać. Z tym, że ostatni element wyszedł najsłabiej, gdy zaraz wybuchła wojna, a potem przyszli ruscy. Ale taką kolej rzeczy mało kto przewidział.

          1. Tak jest. Moj dziadek nawet zastanawial sie przed kupnem Laszek czy nie kupic domu z duzym ogrodem w Krakowie-wiem ktory, teraz tam jest Instytut Nasiennictwa czy podobny.Ale babcia nie chciala, wolala rodzinny Lwow.
            Hitler i Stalin rozwalili caly tworzacy sie u nas dobry system gospodarczy.Dopiero po 1987 zaczal sie odradzac,a teraz znowu sie rozwala.

          2. I teraz też jest dylemat. Czy kupować w Warszawie, gdzie w przypadku wojny, bomby uderzą pierwsze? Czy na zachodzie, zagrożonym rewindykacjami Niemiec? Czy na wschodzie, który stanie się pierwszym polem starcia? A może w górach (są na uboczu) albo nad wąskim paskiem polskiego przedwojennego morza? Tego nikt nie przewidzi. Popatrz na nasze historie rodzinne. Lwów zabrali ruscy, a położony na terenach dawnej Rusi, Szczebrzeszyn nie. Tylko komuniści i tak dokonali konfiskaty.

    2. A i przed wojną złoto wymieniano wg kursu 0,3 g/zł. Czyli 1 uncja to ok. 100 zł. Więc 55.000 zł to 550 uncji. Wg obecnego kursu, coś ok. 4-4,5 mln.
      Biorąc pod uwagę 722 tys.zł z 2001 r. widać skalę dewaluacji waluty.

      1. Czyli jednak z uplywem wielu lat wartosc zlota a wartosc nieruchomosci rozjechaly sie.
        Z tych 722k zostalo za 500k „kupione” okolo 40ha ziemi rolnej,ale niskie klasy (IV,V,nawet trocheVI)w zachodniopomorskim, sporo na wyspie Wolin (ale nie w tym najdrozszym terenie Wolina) , reszta w okolicach Szczecina w promieniu do 100km w roznych miejscach.Sprzedawca ANR Szczecin.Wszystkie sprzedane w ciagu okolo 2 lat od nabycia.Uzyskano mniej wiecej tyle ile ich wartosc.
        Za reszte zrujnowany dom 250m2 typu gierkowski klocek pod Krakowem, ktory wyremontowalem i uzywalem 12 lat, niedawno sprzedalem (2019).Sprzedawca starostwo powiatu krakowskiego.
        Na wszystko byly normalne przetargi, na dzialki w zachodniopomorskim nie bylo chetnych i poszly za ceny wywolawcze, na dom pod Krakowem byli chetni i z ceny wywolawczej 102k zrobilo sie 222k.
        Wszystko szlo z trudem,jak po grudzie, w niektorych miejscach odwolywano przetargi kiedy zglaszali sie zabuzanie,bo wtedy musieli oddac grunt za darmo.Podchodzilem do zrujnowanego dworku po PGR w Piszu,ale wlasnie odwolano tam przetarg.

        To tak jako ciekawostka gospodarczo-nieruchomosciowa 🙂

        1. Jesli dobrze pamietam, niektore dzialki kosztowaly w ANR cos od 4 do 6k/ha.Ale inne drozej.Nie dalo sie tego zespolic-odleglosc od najdalszych 100km. I poza tym nikt z nas nie jest rolnikiem,zeby to zagospodarowac, no i ziemia niskiej klasy.

          1. I zamiast zespolić, lepiej było pójść w dzierżawę. Bo ani Ty, ani ja do prawdziwego rolnictwa nie wrócimy. Tu trzeba dzisiaj setki hektarów i pieniędzy na inwestycje. A zysk z ziemi niepewny.
            Ja może na stare lata podziałam na 6-8 ha, ale raczej hobbystycznie.

          2. Dzisiaj kazdy metr ziemi rolnej ma wartosc, bo niedlugo to moze byc jedyna ostoja normalnosci i niezaleznosci.A moze i przetrwania.

          3. Też tak myślę, że ziemia nie straci szybko wartości. Wojna dwóch producentów rolnych, podnosi cenę zbóż, oleju itp. Dla dużej grupy, posiadanie kawałka ziemi to względna niezależność, więc powstał kolejny czynnik do dalszych wzrostów. Zwłaszcza, że przy obecnych metodach ogrodnictwa (bo rolnictwem bym tego nie nazwał) niezależność da się osiągnąć z hektara, może dwóch ha na rodzinę. Mam kumpla, który z 30a malin wyciągnął w tym roku 30 tys. Spokojnie starczy na podatki, utrzymanie auta i podstawowe media, reszta pójdzie w warzywa, owoce i kawałek lasu na drewno.

          4. …caly proces z mieniem zabuzanskim od samego poczatku (uzyskanie zaswiadczenie o prawie do ekwiwalentu) do samego konca (sprzedaz ostatniej dzialki, nie liczac domu, ktory sprzedalem dopiero w 2019) trwal 7 lat.2001 do 2008.W tym 2003 do 2006 starania o zdobycie dzialek i domu (wczesniej nie mialem mozliwosci, panstwo nic nie oddawalo), ostatnie dwa lata sprzedaz.

          5. Czyli udało się przed wykupieniem ziemi przez słupów, oraz rolników. W „mojej” wsi największym „rolnikiem” jest korpo – ma pewnie z 300 ha. Potem mój sąsiad (50 może 100). Zostało kilku średniaków (10-15), a reszta to drobnica. Ziemie dobre, a nawet bardzo (I, II klasa). Na północy i zachodzie, wygląda to znacznie gorzej, tam zostali sami wielcy (często niemieckie słupy, lub w dzierżawie u Helmuta – kolosy po kilka tysięcy ha) i trochę średnich gospodarstw. Produkcyjność wysoka, ale potworna zależność.

        2. Gratuluje. I o to chodzi. Kombinować, pomnażać, zamiast przejadać. Ktoś inny pewnie kupiłby auto, może jakiś dom, pojechał na 3 wycieczki, rozdał po rodzinie i całe zabużańskie odszkodowanie rozeszłoby się w parę lat.

          1. Dziekuje,ale i tak rozeszlo sie po rodzinie-siostra, brat, niewielka czesc mama.Rodzenstwo swoje czesci wlozylo w domy,wiec jako tako zostalo wykorzystane.
            Chcialbym jeszcze przed smiercia zalatwic odszkodowanie za kopalnie babci pod Krosnem, ale teraz nie ma na to szans,a jesli rzad swiatowy spelni swoj sen, to nigdy nie bedzie.Jedyna nadzieja,ze zycie jest zmienne i jedyne co jest pewne to ZMIANA 🙂

  5. Do postu 4.26: wydaje mi sie, ze kedynym w obecnej sytuacji rozsadnym polozeniem przyszlej dzialki jest wies.A nie byle granice.Rewindykacja-nawet jesli poszczegolni Niemcy odbiora swoje pojedyncze nieruchomosci na podstawie wpisow w KW (nie zmienione na skarb panstwa-zawalanka naszych biurokratow,ze tego nie dopilnowali), to nie bedzie zmieniona granica.A co bedzie na wschodzie, tego pewnie nawet Putin teraz nie wie 🙂

    1. Obawiam się ’39. Przy czym najpierw uderzą ze wschodu. I nie, nie sądzę, żeby się ktoś przejmował aktualnymi wpisami w księgach wieczystych. Wrócą do stanu z ’45. Popatrz co się dzieje w Izraelu. Wyrzucają Palestyńczyków z ich własnych domów i oddają Żydom.

        1. No tak. Ale między Grecją i Turcją też ciągle iskrzy i stoją na krawędzi wojny. Poza tym, Niemcy przedstawią całą sytuację jak ruscy w ’39. Mają trochę mniejszości u nas, ta poprosi o ochronę przed dziczą ze wschodu, a potem to już pójdzie.
          Dużo będzie zależało od reakcji wojskowej sojuszu na atak ze wschodu. Jeśli ruszą Amerykanie, Turcy i Polacy, gdy Putin zaatakuje państwa bałtyckie, to może być po Rosji.

          1. Wszystko mozliwe.Ostatnio zastanawiam sie nad wyjazdem na zachod (zona ma siostre w Uk, ja mam siostre w USA).Przy czym chyba bardziej prawdopodobna Europa-bliski wiek emerytany,a tam skladki ZUS uznaja.Przynajmniej do uspokojenia sytuacji ekonomicznej.

          2. Osobiście sądzę, że w pewnym wieku zaczynać od nowa byłoby niesłychanie trudno. Też mam rodzinę w UK i widzę jak to wygląda. Albo idziesz pracować w zupełnie nie swoim, lecz dobrze płatnym, zawodzie, albo klepiesz biedę. Przy czym bieda w UK wygląda znacznie lepiej niż w PL. Kupić coś przy tym kursie GBP/PLN może okazać się niezmiernie trudne, chyba że na dalekiej prowincji, gdzie z pracą kłopot. Dlatego wyjechałbym raczej w ostateczności (wojna), sama inflacja i kryzys to za mało.

          3. Rozwalenie Rosji jest piekne, ale chyba zachod chce malymi krokami po troche ja niszczyc a nie wywolywac wojne w polowie Europy.

  6. https://logistyka.rp.pl/drogowy/art37395221-kryzys-dopadl-man-spolka-zwalnia-w-starachowicach-860-osob
    Zaczynaja sie zwolnienia grupowe.Sprzedaz autobusowspadla prawoie o polowe.
    Wczoraj slyszalem o redukcji w jednym z zakladow produkujacych okna.Brak sprzedazy, produkcja idzie do magazynu,ktory jest prawie pelny.
    Jakis deweloper mowil tez,ze sytuacja jest katastrofalna.
    Pieknie.
    Aha-dzisiaj widzialem reportaz o duzej piekarni w lubelskim-likwidacja.Zabily ja podwyzki cen pradu.
    Do czego to prowadzi?

    1. Do kryzysu, niestety. Załamania produkcji, bezrobocia i stagflacji. Dlatego wcale nie jestem pewien ani cen złota ani nieruchomości. A zboże zawsze będzie potrzebne. Ta piekarnia to kilkadziesiąt osób ( też mi się wyświetliło), kontrahenci itp. Pójdą na bruk. Niedaleko mnie jest mała pizzeria. Prowadzi ją Włoch z pasją do słowfoodu. W lutym 2020 chcieli ją sprzedać. Potem pandemia itp. Teraz czynni są tylko pt-nd a stoliki trzeba zamawiać, czy redukują koszty i straty. Zaczęli organizować warsztaty. A na ich Facebooku pojawiło się info o fałszowaniu jedzenia (ser zagęszczany mąką) bo dostawca też chciał mimo wszystko zarobić.

      1. Dzisiaj widzialem info,ze Malag pwoiedziala,ze bezrobocie spada,bo „urzedy pracy odnotowuja spadek zarejestrowanych”, hahaha 😀 Typowa propaganda.Przeciez mogli ich skreslic bo np.nie stawil sie na termin.I to wcale nie oznacza,ze bezrobocie spada-o czym sie juz wkrotce bolesnie przekonaja.
        Pizzeria w duzym miescie to co innego niz piekarnia w lubelskim.U Ciebie klient zaplaci te 30 czy nawet 50% wiecej, tam – ogladaja kazda zlotowke.Jak cena skoczy bardzo-beda piec chleb w domach.

        1. Właśnie klienci przestali akceptować ceny, stąd tylko umówione wizyty w pizzerii. Od pn do czw nie trzeba płacić pracownikom, grzać itp. No i nic się nie zmarnuje.
          A chleb? Wystarczy robot kuchenny i piekarnik.
          Opowieść o spadającym bezrobociu? Może jeszcze tak, ale za pół roku może być rzeź. Wiele firm zwalnia i to 1/3 – 1/5 załogi. Bankruci wyrzucają wszystkich.

          1. Aha, rozumiem. Pizzeria chodzi w trybie awaryjnym.

            Rzez juz siue zaczyna, tylko jeszcze malo widac. Teraz te wszystkie procesy przebiegaja o wiele szybciej niz np.w latach 80-tych.Wtedy kryzys narastal latami , zanim doszlo do katastrofy. Teraz idzie kilka razy szybciej.
            Swoja droga-ciekawe 🙂
            Mozna pisac prace mgr czy dr „Predkosc procesow ekonomiczno-gospodarczych w zaleznosci od stopnia rozwoju cywilizacji”, haha 😀

  7. …moja mama ma taki maly opiekacz do chleba na prad.Normalny chleb wychodzi, ale sporo pradu bierze. Ale Indianie i inni przeciez piekli placki na rozgrzanych kamieniach.I tez przezyli.

Skomentuj Oszczędny Milioner Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *