Drożyzna. Ceny w Krakowskim Kredensie.

Krakowski kredens to było ulubione miejsce wędliniarskich zakupów moich rodziców-emerytów. Droższe od osiedlowego sklepu, ale i bardziej „prestiżowe”. Zwracałem tam uwagę na dwie kategorie – lepsze szynki i przetwory domowe. 

Lepsze szynki (przysmak moich rodziców) kosztowały jeszcze niedawno, ok. 45 zł/kg. Teraz….72 zł.

Z kolei słoik dżemu dało się kupić za 10 zł. Obecnie to… 15 zł. Za dychę dostaniesz najwyżej buraczki.

Jak widać Krakowski kredens wykonał dokładnie taki sam ruch, jak wszyscy – podniósł ceny.  Prowadzi to do smutnej konkluzji. Jeszcze niedawno popularny zestaw „na szybko” czyli chleb, masło, szynka kosztował:

  • chleb 0,5 kg – 1,8 zł,
  • szynka 1 kg – 45 zł,
  • masło (kostka) – 4 zł.

Teraz mamy:

  • chleb – 3,5 zł,
  • szynka – 72 zł,
  • masło – 8 zł.

Jeśli dołożymy do tego koszty opału, podwyżki cen wody, to faktycznie możemy martwić się o podstawowe potrzeby, czy większość rodzin da radę je zaspokoić.

18 komentarzy do “Drożyzna. Ceny w Krakowskim Kredensie.”

  1. Freeganizm staje sie modny 😀
    I inne darmowe posilki, dzisiaj czytalem,ze w Wawie sa jadlodajnie, gdzie za darmo mozna dostac jedzenie.Wlasciciel z wlasnej woli i checi to finansuje, za co mu chwala.Zeby tylko skarbowka sie nie czepila jak kiedys piekarza, ktory dawal za darmo chleb dla ubogich.
    XXI wiek, nowoczesny 38-milionowy kraj z 1000-letnia chwalebna historia w srodku Europy.Noz sie w kieszeni otwiera.

    Na pocieszenie (wątpliwe) dodam,ze w zwyklych sklepach ceny nie poszly az tak duzo do gory.Ale troche poszly.Zreszta to zalezy co sie kupuje.

    1. Poszły w górę wszędzie. Widać to w moich postach o cenie chleba. Na razie stoi na 3.50. Zobaczymy co będzie w styczniu.

    1. Szynka za 45 zł, to jest teraz w sklepiku osiedlowym. W KK pow. 70. I oczywiście, nie jest pierwszą potrzebą. Wielu ludzi robi swojskie wędliny, to wraca, a wychodzi taniej. Ludzie kupują dziczyznę od leśników, fabrykują „wędliny” z warzyw.
      Niemniej jednak, rosnące dzieci potrzebują dobrego gatunkowo mięsa. A to kosztuje. Była afera z kurczakami, niska cena w przemysłowej produkcji nie bierze się z powietrza, ale obniżania jakości.

      1. U mnie w sklepie z wiejskimi wędlinami szynka jest po 40 zł (obecnie). W supermarkecie taniej.

        Ale nie chodziło mi o licytację cen, tylko o to że szynka nie jest pierwszą potrzebą. Ludzie jedzą inne rzeczy.

        1. Coś w nas siedzi z PRL-u jednak. Bułka z szynką jako symbol dobrobytu. Też mi się tak kojarzy. Ale przecież chodzi o to, żeby zjeść wędlinę – źródło wysokiej jakości białka. Da się bez tego, dla niektórych nawet lepsza kiełbasa (regularnie jem w trakcie pracy fizycznej). Generalnie chodziło mi o pewien problem – jeszcze niedawno wszystkie wędliny były znacznie tańsze – zobacz na cenę zwyczajnej, czy grillowej.
          A wędliny z supermarketu? Poza niektórymi z LIDL-a, podziękuję.
          Przy czym prowadziłem kiedyś taki eksperyment. Za ile zjem, pracując umysłowo oczywiście, szynki parmeńskiej/serrano i kiełbasy. Okazało się, że ta najdroższa z szynek, wychodziła taniej. W pracy fizycznej bez sensu. Tam potrzeba źródła energii, a więc kiełbasa/smalec sprawdzą się niezawodnie.

          1. Czy ja wiem – ja nie mam takich skojarzen bulki z szynka 🙂 . Choc oczywscie pamietam,ze szynka byla symbolem luksusu.
            Kielbasa tzw. grillowa (nie wiem czy mowimy o tej samej) przed covid sciema byla po jakies 8 zl/kg, ale nadawala sie do zjedzenia tylko po upieczeniu bo surowa ohydna.
            Podwawelska wtedy chyba lekko ponad 10 czy 12 zl.
            Dzisiejsze ceny nie nadaka sie do porownania bo wszystko stoi na glowie .
            Jak sie to wszystko skonczy, bedziemy mowic jak nasi dziadkowie „przed wojna” albo „po wojnie” 🙂
            Wedlug ostatniego dostepnego info koniec wojny na UA zapowiadaja na koniec 2023.Moze troche wczesniej. Analiza amerykanska na podstawie obecnych zwyciestw Ukraincow, o ile oczywiscie ten kierunek utrzyma sie (policzyli ilosci dostepnych ludzi i sprzetu Rosji i UA, mozliwe uzupelnienia itp.).
            2 lata covid sciemy, 2 lata wojny i kryzysu .
            Ciekawe co planuja potem? 😀
            Jak uwazasz?
            Jesli cos bedzie-mam nadzieje,ze nie- obstawiam silniejszy kryzys finansowy .

          2. Szynka w PRL-u uchodziła za wyrób luksusowy, podobnie jak „chrupiące bułeczki”, chyba nawet któryś minister/premier użył takiego skojarzenia.
            Teraz ta grillowa, która pęka przy pieczeniu, leje się z niej woda, i ogólnie bez musztardy nie do zjedzenia, kosztuje 15 zł.
            Myślę, że upadek będzie potężny, coś jak Wielki Kryzys, już prognozowałem stagflację (czyli najgorszy sort wśród kryzysów). W Polsce i na świecie produktywność oderwała się od płac i cen. Jedni chcą mieć gigantyczne marże (spółki energetyczne), choć przez rok, choćby zarzynając przemysł i ludzi.
            Myślę o wpisie, liczącym opłacalność magazynów energii, bo dochodzimy do takiego etapu.
            A kryzys finansowy? Dzisiejsze aktywa warte są teoretycznie, a zabezpieczają instrumenty finansowe, które ktoś kupił. Tu może być podobnie jak w 2008 r. Obligacje takiej Ukrainy czy Polski, za kilka lat będą miały wartość papieru, jeśli pójdzie to dalej. Deprecjacja waluty to zresztą dla jednych (pracujący w UE, USA, wysyłający kasę do Polski) korzyść, dla innych (importerzy) – tragedia. A dodajmy ogromną zmienność, choćby pary USD/PLN.
            W czasie Wielkiego Kryzysu praca nie miała wartości, dała się kupić za grosze. Przy czym miał on charakter deflacyjny. Stagflacja otwiera nożyce ceny/płace coraz szerzej.

          3. …tzn. obstawiam nie sam wzrost inflacji, bo pewnie troche bedzie za rok juz opanowana, ale masowe upadlosci i likwidacje firm mniejszych niz miedzynarodowe korporacje lub polskie spolki SP.Z czym bedzie sie wiazal skokowy wzrost bezrobocia.Pewnie zacznie sie juz w 2023,ale apogeum moze byc pozniej.Wstrzymanie lub ograniczanie zatrudniania juz gdzieniegdzie jest widoczne.Takie procesy trwaja w polskich warunkach dosyc dlugo (upadlosci i restrukturyzacje), przy czym akurat teraz przeprowadzana elektronizacja sądów jeszcze ten czas wydłuża.

          4. Do postu 14.01: stagflacje juz chyba mielismy za PRL,w kazdym razie tamtejsza rzeczywistosc miala jej cechy.

          5. Dokładnie – stagflacja była na początku lat 80. Solidarność twierdziła, że przez nieudolność ekipy rządzącej. Jaruzelski zrzucał winę na strajki.

  2. …jeszcze przed civid-sciema w KRK na Rynku glownym jak co roku byl jarmark, sprzedawano tam rozne wedliny,w tym kielbasy, i byly nawet po 80 zl/kg.Swojskie,czyli pewnie takie same albo podobne jak w Kredensie.

    Freesheep – tu nie chodzi i to,ze towar luksusowy,ale o przyklad podniesienia cen. Choc na pewno fakt, ze w Kredensie kupuja zamozniejsi, nie jest bez znaczenia.A tak naprawde-przeciez wyroby sorzedawane w Kredensie za naszego dziecinstwa normalnie kupowalo sie w sklepach albo na wsi od baby.GMO itp. kombinacje na zywnosci weszlo nie tak dawno.

    1. A widziałeś ceny serów Kluski? 200 zł/kg. Tylko on ma restrykcyjne normy, najwyższą jakość, potrafi wylać, zniszczyć produkcję, gdy wyrób nie spełnia standardów (chociaż bardziej po ludzku byłoby oddać np. do schroniska dla bezdomnych).
      Ja świadomie wybieram inną drogę niż takie zakupy. Małe mleczarnie spółdzielcze + własna produkcja.
      Ostatnio żona kupiła masło (na kg) w takiej mleczarni. Nie rozpływa się tak jak Mlekovita w temperaturze pokojowej i nie „głupieje”. Widać, że tłuszczu zwierzęcego więcej.
      Jem tez chleb ze smalcem własnej roboty (słonika, cebulka, podgardle), więcej tam skwarek niż białego tłuszczu. To jest prawdziwy luksus, tylko trzeba mieć czas (albo żonkę, której się chce).

Skomentuj Jan Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *