Czy życie w kamperze będzie tańsze niż własne mieszkanie?

Jednym ze sposobów na „antysystemowość” jest zamieszkanie w kamperze. Coś co niektórym kojarzy się z nieograniczoną wolnością i brakiem jakiegokolwiek przymusu (vanlife) a innym z ostatecznym upadkiem. Ale ponieważ to blog o oszczędzaniu, a nie lifestylowy skupmy się na kosztach. Czy kamper może być kosztową alternatywą dla mieszkania?

Zakup. Mieszkanie jest niezmiernie drogie, tak drogie, że mało kto może sobie na nie pozwolić. Mit. Jak wielokrotnie pisałem – cena mieszkania zależy od … lokalizacji. Teraz ta prawda tylko się potwierdza. Ile kosztuje mieszkanie w Warszawie? Najtańszy „mikroapartament” o powierzchni 14 m2 – 160 tys.  Normalne mieszkanie ok. 30m2 – 250 tys.  Stan – oczywiście do remontu lub wykończenia. Nie wygląda to dobrze. Ale już w okolicach Dolnego Śląska, Lubuskiego, Mazur da się znaleźć za 20-30 tys.   Podobnie jak niewielki domek-siedlisko z małą działką na wschodnich lub zachodnich rubieżach.

Teraz kamper. Samoróbkę do kompletnego remontu da się kupić za 7000-8000 zł. Jednak za coś nadającego się do mieszkania, choć nadal w wieku ok. 30 lat, warto przygotować 20 tys. zł. I teraz nasza sytuacja. Za cenę kampera można mieć własne mieszkanie. Bez rewelacji, ale własne. I tu pojawia się wątpliwość. Jeśli chcemy żyć w Warszawie, Gdańsku, Krakowie, Wrocławiu, czy innym dużym mieście – kamper stanowi opcję. Jeśli szukamy miejsca do życia „gdziekolwiek”, własny lokal zaczyna przeważać.

Utrzymanie. Koszty miesięcznego utrzymania małego mieszkania lub domku  z grubsza znam. Mieszkanie to czynsz (minimum teraz 160 zł), woda (40 zł/os.), prąd (60 zł/os.),  podatek od nieruchomości (15 zł), śmieci (25 zł), ogrzewanie 140 zł (ca. 1600 zł/rok tj.  3000 KWh z prądu, 5000 Kwh z gazu). Czyli razem 440 zł dla singla. Gdy nasza rodzina składa się z 2 osób płacimy już 565 zł, z trzech 690 zł, z czterech 815 zł.

Domek będzie trochę tańszy. Nie płacimy czynszu. Wodę można mieć ze studni (zresztą na wsi zawsze tańsza) 0 zł, prąd – montujemy prosta fv (moc potrzebna max. ok. 1 KWp/os.) 10 zł, podatek od nieruchomości 15 zł, śmieci 25 zł, ogrzewanie – jeśli nie mamy własnego drewna – minimum 120 zł/miesiąc. Razem 170 zł. Dwuosobowa rodzina 195 zł, trzyosobowa 220 zł, czteroosobowa 245 zł.

A teraz kamper.  Brak czynszu nie oznacza braku wydatków. Zamiast niego pojawia się obowiązkowe OC i przegląd, bo to przecież pojazd mechaniczny. Koszt minimum ok. 100 zł/miesiąc. Następnie – woda. Kupowana na litry albo na … minuty w myjni samochodowej wyjdzie zdecydowanie drożej niż w mieszkaniu. 100 l to koszt ok. 10 zł. Zużywając taką ilość tydzień, miesięcznie wydamy 45 zł. Panele słoneczne dają prąd, autonomię i wyłączają konieczność płacenia za jego zakup, albowiem ładują akumulatory. Zresztą w kamperze niewiele jest odbiorników (oświetlenie i ew. ładowarki do laptopa). Najdroższą pozycją staje się gaz – w dodatku drogi butlowany (propan-butan). Zasila on lodówkę, kuchenkę, podgrzewacz wody i  ogrzewanie. Jeśli mieszkamy w kamperze także zimą, koszt wyjdzie ok. 450 zł miesięcznie (tak przyjmuję za jednym z blogerów, który mieszkał w kamperze przez cały rok).  Oznacza to 1 butlę gazu na 3-5 dni w sezonie grzewczym i 3 miesięcznie poza tym sezonem. Razem wychodzi to 60 butli rocznie, co przy cenie 85 zł za butlę (a teraz są nawet po 100  zł) da nam około 450 zł/miesiąc.  Łączne koszty życia w kamperze wyniosą więc 495zł. To więcej niż w mieszkaniu (330 zł) i domku na wsi 170 zł.  Razem potrzebujemy zatem 370 zł dla jednej osoby, 415 zł dla dwóch, 460 zł dla trzech i 505 zł dla czterech.

To tyle, jeśli zakładamy stanie w miejscu, niekorzystanie z płatnych miejscówek. Jeśli zaczynamy jeździć (po to przecież jest kamper) musimy doliczyć paliwo. Żeby jednak nie zaciemniać obrazu, pominiemy je.

Podsumowanie. Łączne koszty życia jednej osoby  w kamperze wyniosą 495 zł. To więcej niż w mieszkaniu (440 zł) i domku na wsi 170 zł.  Domek wychodzi najtaniej, nawet przy rodzinach trzyosobowych.  Tyle teorii, bo trudno stale przebywać trójce ludzi,  w kamperze, na powierzchni ok. 6-10 m2. Zyskujemy głównie mobilność – lato możemy spędzać np. nad morzem (tam ciężko o darmowe noclegi) lub nad jeziorem, a zimę w górach lub mieście, i to tylko wtedy, gdy dziecko uczymy sami.

To podsumowanie pomija jeszcze jeden istotny punkt – koszty tzw. życia. Z uwagi na własną działkę ponownie najtaniej wyjdzie domek na wsi, nieco taniej mieszkanie w mieście (niskie ceny), a najdrożej kamper (tu kupujemy to co możemy natychmiast zjeść i przetworzyć). Czyli domek na wsi nadal będzie najtańszy.

29 komentarzy do “Czy życie w kamperze będzie tańsze niż własne mieszkanie?”

  1. Zgadza sie, woda, gaz,prad w kamperze jest drozszy niz w mieszkaniu/domu.Zaleta-wolnosc przemieszczania, wada-brak wlasnego gruntu, drozsze media.I ciasnota.

    1. Dodatkowo ciężko jest w naszych warunkach klimatycznych mieszkać w kamperze. Potworna wilgoć i konieczność ponoszenia kosztów ogrzewania. Oczywiście na zimę można na południe. Tylko ta opcja dostępna dla pracujących wyłącznie zdalnie lub tak prowadzących firmy.

      1. Jak sie mocno grzeje to da sie wytrzymac, ale nie jest to norma,ze caly rok mieszkasz w kamperze.Na pustyniach USA tak,ale nie u nas.Sam niedawno o tym muyslalem,ale poczytalem i zniechecily mnie koszty wody, gazu i pradu-bo prad przeciez musi wyprodukowac silnik auta, lub musisz wziac z zewnetrznego zrodla.A niektorzy widzac kogos bez wyjscia moga zaspiewac calkiem spore ceny za uzyczenie pradu.Za troche mniejsze pieniadze mozna mieszkac w domku jak napisales wyzej i masz jeszcze kawalek ziemi.A na awaryjne sytuacje mozna miec auto z hakiem i przyczepe turystyczna, lub wieksze auto np. chevrolet suburban-na pace (dlugie duze kombi) spokojnie mozna spac w dwie osoby.

      2. …sa wielkie kampery -wielkosci i na podwoziu autobusow-gdzie sa normalne pomieszczenia bez ciasnoty.Maja nawet male garaze na autka typu smart.Cena-od okolo 0,5mln $.Ale tu ekonomii nie ma zadnej 🙂 Chyba,ze masz kase i chcesz tak spedzac zycie.

          1. Na kamperoautobus na pewno :), ale w USA wystarcza zwykle prawko.Mozna jezdzic takim 5-tonowym chevroletem Kodiak i ciagnac naczepe kolejne jakies 7 ton.Siodlo naczepy na pace pickupa-tzw. piate koło.

  2. Nie wnikając w szczegóły tych rachunków, nie mogę nie zauważyć, że gaz do kampera kupuje się raczej na stacjach benzynowych po niższej cenie niż w punkcie wymiany butli. Wiem, bo akurat kupiłem agregat prą½dotwórczy na LPG i butlę do karawaningu z certyfikatem do legalnego nabijania gazem na stacjach w całej Europie.

    1. Czyli można tankować. Ja zatrzymałem się na zakazie tankowania butli LPG na stacjach. No tak litr kosztuje ok. 3 zł, a do butli wchodzi ich podobno 17. Czyli mamy 51 zł/butlę.

      1. …forum karawaning.pl doradza, zeby zamiast kupowania drogiej butli do karawaningu zamontowac zwykla butle samochodowa i wtedy tankowanie po 3 zl.Tez jakis pomysl.

      2. No nie tak. Te butle mają trochę inne pojemności i zabezpieczenie przed zatankowaniem do pełna oraz homologację 67R. Zwykła butlę też można zatankować, ale trzeba pilnować, aby jej nie przelać. W butli kuchennej mieści się 11 kg płynnego gazu, czyli 22 litry LPG.

          1. Nie kupiłem butli wyłącznie ze względu na oszczędności, choć one są niemałe przy większym zużyciu gazu. Ona ma służyć jako awaryjne źródło prądu. Taką butle mogę uzupełnić o dowolnej porze dnia i nocy. Agregat działa również na benzynę, lecz o ile pamiętam szybko zniknęła z dystrybutorów przy pierwszym kryzysie, gaz tak szybko nie znika, bo nie da się go przechowywać w mauzerach czy workach.

          2. Slawek-rozumiem bardzo dobrze i dobrze zrobiles. Sam o tym myslalem.Zastanawialismy sie jeszcze z Oszczednym nad agregatem na gaz drzewny. Wiem,ze rozruch dlugo trwa, ze trzeba samemu zrobic wytwornice gazu,i ze praca silnika na tym gazie moze byc nierowna.I trzeba byc w poblizu zeby na czas dokladac porcje drewna.Mimo wszystko, jesli mamy na to czas i nie goni nas robota, warto miec taka wytwornice pradu, bo wtedy mamy calkowita niezaleznosc, o oszczednosci nie mowiac.

    1. Prosty silnik parowy. Próbowałeś liczyć jaka jest jego sprawność? Nada się jako generator prądu (energię kinetyczną można zmienić w elektryczną), ale ile drewna potrzebuje?

      1. Coś, Ty. To taka ciekawostka, prototyp ze starego amortyzatora. W internecie są też filmy zapaleńców przerabiających silniki od kosiarek, ale wątpię, żeby to się sprawdziło w praktyce. Materiał do silników benzynowych to stal, która nie będzie poprawnie pracować w kontakcie z wodą, kamieniem kotłowym, brakiem smarowania itp. Nie wiem, czy wiesz, ale silniki parowe początkowo górowały nad spalinowymi w pierwszych automobilach, a masa maszyn parowych dziś stała się porównywalna za autem elektrycznym. Aktualnie jestem pod zdziwiony jak dobrze działa ogrzewanie grawitacyjne w moim domu, po wyłączeniu wszelkiego prądu z kotłowni, a ja całymi latami niepotrzebnie używałem trzech pompek po 40-100W każda :). Teraz wrzucam kilka patyków z podcinanej śliwki na ruszt awaryjny i nie muszę się na razie przejmować cenami węgla, brakiem gazu,blackoutem, lockdownem. W zasadzie nie potrzebuję agregatu, bo kilka lat temu odrestaurowałem piwniczkę w ogrodzie, gdzie przechowuję zapasy żywności na zimę, i mogę ją od biedy przetrwać bez prądu.

        1. Czytalem kiedys prognoze amerykanskiego generala w/s swiata po apokalipsie atomowej.Pisal,ze ludzkosc wrocido-maszyny parowej, Czyli Twoj pomysl nie jest taki glupi jesli bierzemy pod uwage calkowity zanik cywilizacji. A jesli czesciowy zanik-to nie wiem, ale jesli dziala to sie nada do celow gospodarczych. Wyprobuj to a jesli bedzie dzialac daj znac,moze sam to sobie zastosuje 🙂

        2. Ba, pamiętam pojazd bodajże Cugnota. A silnik parowy był do wszystkiego lokomotyw, maszyn rolniczych, statków. Ostatecznie w pojazdach przegrał chyba jeszcze przed I WŚ. Wygrywał, bo w chwili startu spalinowego miał już 100 lat i był dopracowany. Silnik spalinowy dopiero się rozkręcał. Ostatecznie zdecydowała chyba wygoda paliwa.

  3. Taki silnik parowy jest kolekcjonerskim rarytasem. A użyteczny silnik do zasilania prądnicy nie do kupienia, choć kupcy z pewnością by się znaleźli i to ewentualny pomysł na biznes, zwłaszcza w czasach recesji i zaburzonych łańcuchów dostaw:
    https://youtu.be/4ZYiB75KqjU

  4. …wczoraj znalazlem info,ze spadlo az o prawoe 70% uidzielanie kredytow hipotecznych na mieszkania i domy. I to razem z rosnacym opodatkowaniem nieruchomosci spowoduje znaczaca obnizke ich cen.

    1. Realne ceny na pewno spadną. Nominalnie, z uwagi na wysoką inflację może być różnie. Nieruchomości w Polsce kupowało się i budowało na kredyt (zwłaszcza nowe). Te 30%, które zostało, to nadal więcej niż było 20 lat temu (zarówno liczbowo, jak i wartościowo).
      W czerwcu, w ogniu gorączki, sprzedawszy inną nieruchomości, kupowałem synowi mieszkanie, bo szedł na studia do innego miasta. Wtedy doświadczyłem wariactwa, oferty znikały z dnia na dzień. Trochę się wahałem, ale … Dzisiaj ceny ofertowe znajdują się 10% wyżej, a czynsz najmu dwupokojówki (taką kupiłem), wzrósł od lutego do września o 600 zł. Pewnie napiszę o tym wpis.

      1. Super,ze sprzedales na gorce.Bo w najblizszym czasie mozemy spodziewac sie raczej zjazdu 🙂 Jednak nieruchomosci to lokata bardzo dlugoterminowa i spadek w srednim okresie nie bedzie mial znaczenia (vide kryzys 2008), o ile nie wybuchnie w Polsce wojna czy inna swiatowa hekatomba wywracajaca obecny porzadek do gory nogami (np.wielki kryzys gorszy niz w 1929).

        1. Też tak patrzę. W średnim okresie. Od 1994 r. ceny nieruchomości wzrosły niepomiernie. Przy czym było kilka trwających ogółem kilkanaście lat przystanków (w tym nawet spadki). Czyli wzrosty to połowa czasu, a zarabiano. Na tym bazuję.

Skomentuj Sławek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *