Ponownie wracam do tematu wyłączeń energii z sieci. Czy w takim przypadku, własna fotowoltaika ma jakiś sens?
W internecie znaleźć można różne dane, w tym wykresy z poszczególnych instalacji FV. Po analizie stwierdzić można, że instalacja ok. 3 KWp generuje w najgorszym miesiącu ok. 100 KWh energii. To 3,3 KWh/dzień. Czy to dużo czy mało?
W moim domu, obecne zużycie wynosi ok. 7 KWh dziennie, przy czym zarówno grzanie wody użytkowej jak i gotowanie (poza czajnikiem) załatwia gaz. Prąd idzie tylko na potrzeby bytowe: oświetlenie, komputery, pralka, zmywarka, lodówka, zamrażarka, żelazko, czajnik itp. Oceniam, że za większość odpowiadają ostatnie urządzenia. Pralka zużywa ok. 1 KWh/pranie, co przy 2 włączeniach w tygodniu daje średnio ok. 0,25 KWh dziennie. Lodówka to kolejne 0,7 KWh, zamrażarka 0,7 KWh, czajnik elektryczny (0,07 KWh/cykl x 6 włączeń = 0,42 KWh), zmywarka 0,85 KWh/dzień. W sumie te 5 urządzeń wysysa ok. 2,92 KWh prądu/dzień. Czyli, eliminując część z nich: czajnik elektryczny zamieniony na zwykły, zmywarka zastąpiona klasycznym zlewem, a zmniejszając zużycie innych (zamrażarka i lodówka przestawione do zimnego pomieszczenia – piwnicy, wskaźnik temperatury na 1) da się cały dom zasilić fotowoltaiką nawet w zimie, przy małej produkcji.
Oczywiście, z uwagi na różniące się godziny produkcji prądu (okolice południa) i działania urządzeń (rano, wieczorem po pracy) wymaga to albo starych zasad rozliczeń (bilansowanie roczne), albo akumulatorów magazynujących. Jednak, tak, może.
A tak z ciekawości ,bo technika to nie mój konik, ile taka instalacja może kosztować w przybliżeniu?
Beata
W moim przypadku, sprawa jest dość skomplikowana. Zawarłem umowę z gminą, która z kolei dostała dofinansowanie unijne. Łączny koszt instalacji wynosił prawie 20.000 zł, z czego ja płaciłem połowę – 9500 zł.
To cena z akumulatorem energii czy bez?
Bez. Magazyn energii na 10 KWh (czyli tyle ile moja rodzina zużywa w 1,5 dnia) kosztuje ok. 30.000 zł. Kompletnie nie ma sensu w moich warunkach.
Oj .. to rzeczywiście dużo.
Sporo. Dodatkowo, albo jest się podłączonym do sieci albo magazynuje energię.
Haczyk: bardzo trudno podpisac umowe z elektrownia na dostawe pradu.
Mnie się udało – ale to był program gminny.
Haczyk 2: nie mozna wierzyc w wykresy z netu albo tym bardziej info od sprzedawcow fotowoltaiki. Raz cwiczylem temat. Zeby skrocic rozmowe zapytalem sprzedawce (po wysluchaniu ile to niby instalacja wyprodukuje i bedzie pan zadowolony): Rozumiem,ze w umowie da pan gwarancje,ze to co pan powiedzial bedzie wyprodukowane? Odpowiedz (jak sie oczywiscie spodziewalem): Nie dam gwarancji. I to byl koniec tego tematu w moim zyciu. Rok jakis 2011.
Potem dowiedzxialem sie jeszcze,ze odprowadzenie nadwyzki pradu do elektrowni jest w zasadzie niemozliwe.Elektrownie nie chca podpisywac umow z malymi dostawcami.Moj znajomy zalatwil sobie taka umowe na 0,7 Mwh miesiecznie (1 lub 2 sredniej wielkosci domy tyle zuzywaja) po dlugoch korowodach, majac oczywiscie znajomosci. Co od razu eliminuje z teoretycznych wyliczen domniemany czynnik zarobku na pradzie.
Firmowo nie próbowałem, tego robić. Co do wydajności, znam ludzi którzy ćwiczą parę lat – południe Polski. Osiągnięcie 80% nie stanowi problemu, chyba że występuje zacienienie.
W 2011 jeszcze tego nie wiedzialem, jesli tak to dobrze.Tez poludnie Polski.