Jaka alternatywa dla 50m2 za 400 tys. zł?

W moim mieście cena m2 wykończonego mieszkania to minimum 8000 zł. Aby stać się właścicielem 50m2 trzeba mieć na koncie 400 tys. zł. Czy w takich realiach warto kupować mieszkanie, czy myśleć o alternatywie?

400 tys. zł to kupa forsy. Ok. 200 (ponad 15 lat) pensji minimalnych netto. Większość ludzi nie widziała takich pieniędzy.  Nawet dla rodziny ze średnimi poborami (4000 zł x 2), 4 letni dochód trzeba w całości przeznaczyć na lokum.

Pozostaje kredyt. Przy obecnej stopie procentowej i marży  – 2000 zł. I trzeba mieć kilkadziesiąt tysięcy gotówką (prowizja, notariusz, podatki, 10% wkładu). Gdy część odsetkowa wzrośnie (bo w górę pójdą stopy procentowe np. do 5-7%), może być i prawie 2 razy tyle (4000 zł). Dla większości budżetów domowych to szok. Co zatem robić, czy jest jakaś alternatywa?

Pomysł I. Kupić działkę pod miastem i budować mały domek.    Jeden z moich klientów takie stawia – cena 100 tys. zł za 35m2. Da się upchnąć salon na parterze + małą sypialnię, łazienkę i aneks, a na górze antresolę (jak pokombinujemy de facto 2 pokoje). A ile taka działka? W promieniu 20 km od mojego miasta najtańsza nadająca się pod budowę kosztuje 50 tys. zł. Mamy zatem za 150 tys. zł – dom+działka. Rata wyniesie znacznie mniej (ok. 700 zł), niższy będzie też próg wejścia, pozostanie kwestia dojazdu.

Pomysł II. Kupić stary dom do remontu i robić go stopniowo.  Najtańsza oferta w mieście (kiepska dzielnica) to o dziwo….180 tys.  Od biedy już da się mieszkać, a i powierzchnia dokładnie 50m2 (działki ok. 300m2). Willa z tego jednak nie powstanie.  W stosunku do mieszkania – wyjdzie znacznie taniej.

Pomysł III. Kupić duży dom i … podzielić na mieszkania.  Dom 10 km od granic miasta, w miarę nowy (20-letni),  o powierzchni 160m2 (da się zrobić 3 mieszkania) znalazłem za 280 tys. Do tego 2500 m2 działki a w bonusie…. stary drewniany dom. Czyli teoretycznie da się zrobić 3 mieszkania i jeszcze sprzedać kawałek jako siedlisko. Wychodzi 200 tys. zł na 3 mieszkania (70 tys. za każde) po sprzedaży siedliska. Mieszkanie 50 m2 za 70 tys. (+ koszty remonto-adaptacji) – brzmi doskonale.

Pomysł III. Kupić mieszkanie do remontu. Najtańsze znalezione w moim mieście – 120 tys. za 40 m2. Dużo taniej niż 400 tys. zł.

Pomysł IV. TBS. To temat na osobny wpis. Jednak jakaś opcja (drogie utrzymanie) – za 100 tys. dostajemy 50 m2 w niezłym standardzie. Oczywiście trzeba mieć gotówkę, bo tego nikt nie skredytuje. I czynsz- 800 zł zamiast 120 zł w zwykłym nowym bloku.

Jak widać, kto nie kombinuje, nie żyje. Wizja własnego domu za 150 tys. zł, albo 50 m2  mieszkania za 100 tys. może się ziścić. Oczywiście, to znacznie mniejszy prestiż i standard niż „apartamentowiec”. Coś za coś.

6 komentarzy do “Jaka alternatywa dla 50m2 za 400 tys. zł?”

  1. Witam,

    działka za 50k, dom za 150k, czynsz za 120 zł… Skąd te liczby? Należy je przemnożyć przez jakąś stałą? x3? 🙂

    1. Piszę o specyficznej sytuacji – działka oddalona o 30 km od centrum średniego miasta, dom 35m2 (na zgłoszenie za 100 tys. zł – dwóch moich klientów takie buduje i ceny znam), a czynsz – ja w starej kamienicy płacę 150 zł za 60m2, więc w przypadku 40 m2 w nowym bloku (tzw. bezczynszowe) – 120 zł to nic wielkiego.

      1. Byłe miasto wojewódzkie, czynsz od marca w nowym bloku dla 3 osób: 475 zł (w tym remontowe 0,5 zł /m2). Przecież same śmieci kosztują prawie 100 zł 🙂 Dom za 100 tys ciężko komentować. Same przyłącza (jak są media przy działce) kosztują kilkadziesiąt tys. zł. Prąd budowlany 150 zł /miesięcznie itd, itp….

        1. No właśnie. Troszkę inaczej rozumiemy pojęcie czynszu. Żeby te dane można było porównać przyjąłem, że czynszem jest opłata eksploatacyjna + fundusz remontowy. Woda, śmieci, TV, internet, prąd, gaz, ogrzewanie to media, które zależą od indywidualnych kwestii. I oczywiście, ten czynsz („goły czynsz”) będzie się różnił. W mojej wspólnocie mieszkaniowej (kamienica w centrum miasta) wynosi 2,5 zł/m2 czyli przy 50m2 równe 125 zł. W spółdzielni w górach już prawie 5 zł/m2 i wtedy robi się 250 zł, czyli dwa razy więcej. We wspólnocie mieszkaniowej, blok budowany 15 lat temu, u mojej koleżanki to 2 zł/m2 (czyli 100 zł za 50m2). Nowa wspólnota, gdzie deweloper chce przyciąć na kosztach zarządu i wprowadził swojego pociotka na 5 lat, 6 zł/m2.
          Co do domu. Może i ciężko komentować, ale znowu odnoszę się do ofert, złożonych mi osobiście. 35 m2 (z ewentualnym zrobieniem pokoi na antresoli) w górach – 70 tys. zł bez wykończenia łazienki i kuchni – oczywiście 0% VAT. Co do przyłączy, orientowałem się także lub sam ponosiłem koszty. Za wodę zapłaciłem 3500 zł, za kanalizację cena miała być podobna, za prąd coś koło 2-3 tys., tak mi to wycenili, a media były w drodze (po sąsiedzku) lub słup na działce obok (prąd).

Skomentuj Wojtek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *